Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdziałczwarty
Majaki
–Cotutajrobisz?–Topytaniezadałzezłością,którejnie
próbowałnawetukryć.
–Jakwidaćcośinnego,niżty–odparłamzespokojem,
atenkontrastowałznastrojemPrzemka.
–Dlaczegoniejesteśzinnyminagórze?–Kolejnepytanie.
–Szukammiejsca,wktórymniemarżnącychsięludzi.–
Bezczelnośćwywołanakacem.–Nieudałosię.
–Mogłaśsięzamknąćwpokoju.–Zmiananajegotwarzy.
Złośćzniknęła,azastąpiłajądrwina.
–Gdybymznalazłajakikolwiekwolny,tobymsięza-
mknęła,alewszyscysiętutajnajwyraźniejnażarliafrodyzja-
kuipostanowilitouczcić!–Złościłamnietajegozadowolona
facjata.
Czemusiędziwić?Byłposeksie,choćbyopłaconym,
alejednak.Gdyrobięsobiedobrze,tojeszczedługojestmi…
dobrze.
Terazbyłomiźleizapragnęłam,byijemubyłogorzej.
Jednaktomójszef,ajajestempracownikiem.
–Gdzieśpisz?–Pobłażliwośćwygładziłamurysy.
–Zejdędorecepcjiicośznajdę.
–Jasne!–Zaśmiałsię.–BotojestHiltoniotrzeciejwnocy
czekajątamnaciebie.
31