Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Idalejjużnicniepamiętam...Wujek,żebywejśćdodomu,
rozebrałdrewnianyklozet.Zaczęlinasszukać.Szukalikilkagodzin.
Przyszlinapomocmojamamaitata,wreszcieLucia,siostraMiecia,
przypomniałasobie,comówiliśmyoschowkuwsianie.Potemszybko
nasodszukali,aleobajbyliśmyjakzabici,spaliśmyniczymsusły.
Mamaczuwałaprzymnieprzezcałąnocicałydzień,wreszcie
otworzyłemoczy.Najejwidoksięrozpłakałem,żenicsięjejniestało,
kiedyspałem.Ipoczułemgłódstraszny.Babciacośdlamniewarzyła,
ajaprzezoknowidziałem,żelecidonasLucia,takarozradowana,
ijaktylkowpadła,wzięłamniewramiona,zakręciłamłynkaitrochę
zdyszanapowiedziała:
Miecioteżsięjużwyspał.
Ababciapokiwałagłowąucieszona.Potemdodała,żewszystko
przezszałwię,cojestwsianie,boonadobranaspanie.Alejak
zadużo,tomożezabić,alboztakichhuncwotów,jakmy,zrobić
jeszczewiększychpostrzeleńców.MuszęzapytaćLidzi,ktotojest
postrzeleniec,choćmisięzdaje,żekiedyzamykamoczy,topłynę
wpowietrzu,jakwystrzelonyzprocy.Możeotochodzi.Toniechjuż
takzostanie.