Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Kasianaswąmniejjużwypiętąbaterięszybciutkoopuściła
maskującązasłonęwzielonegrochy.Mojaprzestraszonalufaodrazu
skapcaniała,bobabciaucapiłamniezaklapęspodniipotrząsałaponad
pokrzywami.Obytylkoterazmnienieporzuciła,pomyślałem,
ajednocześniekątemokazauważyłem,żeKasiaopuściławzrok,więc
niewidzi,jakguzikinadwyrężonejklapyspodnipryskająnaboki,
ajazodsłoniętympółdupkiemfrunęnadzatopionympancernikiem.
Franionieczekałbabciaużyjedrugiejrękiiuskoczyłwbok
rowu.Aletymrazemźletrafił.Uwaliłsięwpokrzywy.Zanimzaczął
płakać,jajużczułembąble,któremurosłynałydkach.Kiedyzaryczał,
ucieszyłemsię,żewszczętyprzezniegoalarmutrzymamniewgórze,
pozwoliwisiećdalej.Zarazpomyślałemomoimpatronie,świętym
Antonim,niechbysprawił,żebytentrzeciguzikwklapiewytrzymał
wytrzepywaniezemniezłegoducha.Przecieżbabciaobstalowałajuż
zmamą,żezostanęksiędzem.No,babciu,wystarczytegotrzepania.
Napokrzywy,cotorosnąunaswNiedźwiednej,nawethitlerowcynie
zasługują,aprzyszłymksiędzemnierzucasiępopokrzywach,
szeptałemwduchu.
Kombinowałempojakiemubabciadomniezagada.Jeśli
porumuńsku,tojakamenwpacierzuponiesiemniedodomu
i,trzymajączaklapę,rzucipodnogitatce.Jeśliposłowacku,będę
klęczałtylkoprzedmamąimożenienagrochu.Ukraińskibyłtak
samodobryjakpolski.PrzecieżdoGrossvateramnieniezaniesie,
boOpamieszkanapięterku.Zawysokobyłobydlababciitego...
naparzaliśmysięwłaśniezeszkopami.Więcpojakiemuzacznie
lament?Najpierwprzestraszyłemsię,żetoporumuńsku.
Odnotowałemjednak,żeziemiaprzybliżasiędomnie.Powoli,
powolutkuikiedyzwróciłemgłowęwstronęKaśki,tozobaczyłem,
żeonajakaniołekuśmiechasiędobabci,aodtejanielskościbabci
powolniejeręka.Wtedypękłostatniguzikiklapaopadła,odsłaniając
mójtyłek.Niespodziewałemsiętakiegozagubienia.Przecieżświęty
Antonibyłprzymnie,gdyżgowzywałem.Chybanadaremnie,
bobabciatrzasnęławolnąrękąpomoimgołymklepisku.Jakby
piorunemwalnęła.Zaszczypałosakramencko.
Tawciebiediabełwstąpił,huncwocie.Gdzietobienaksiędza!