Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
burczała.Czekałem,ażzacznieczytać,alecośliczyła.Bardzotrudne
zadania.Jateżzacząłemliczyćpowolutkunapalcachirazmisięudało
trafić.Byliśmyobojebardzoskupieni.No,aleokazałosię,żebabcia
jeszczesięniewygadała.
–TatwojaKrysiula,Wandziu,niedajBóg,pęcherzprzeziębiła,
co?Ilerazydonasprzyjdzie,zarazlecisikać.Damcidlaniejradę,
zioła,cotuunasrosną.Zaparzy,wypijeibędziepokłopocie.
–Babciu,przecieżjaodrabiamlekcje.
–Abidulkacierpitamizwijasięzbólu.Przecieżwiesz,jak
tojestzchorympęcherzemżyć.
–Babciu!Jejnicniejest.
–Wandziu,tyniebrechaj.Musibyćzdrowa,bounichpojutrze,
wniedzielę,rychtująwesele.Ktobędziesypałkwiatki?
Wandziaodstawiłazeszytzrachunkamiipopatrzyławsufitjakby
stamtądmiałaprzyjśćpomoc.Chybawiedziała,żetakiejrozmowy
babciajejnieodpuści.Oweseluwdomusąsiadów.Zrezygnowana
zwróciłasiędobabci:
–Topytaj,babciu.
–No,jaktamwesele?
–Szykują.
–Wszystkojużkupili?
–Pewnietak,dużonakupowali,babciu.
–Gościezaczęlisięzjeżdżać?
–Zaczęli,babciu.
–Adużoich?
–Dużoijeszczewięcej,babciu.
Wandziabyłacorazbardziejzła,aniewiadomodlaczego.Też
byłemciekaw.BabcianiezwracałauwaginahumoryWandziidalej
pytała:
–Ładniewysprzątane?
–Nacymes,babciu.Wszystkosiębłyszczy.
–Aorkiestra?