Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
POLOWANIENANIEDŹWIEDZIA
UmiemyjużzMieciemzagraćpierwszązwrotkęOmój
rozmarynie.Nafujarkach.Rozmaryntochybatakikwiatek,
cogoułaniuważają,chyba...Alenieotochodzi.ważniejsze
sprawy,któredziśmamynagłowie,nie?
Zaczęłosięodkury.Kiedyprzyszedłem,Mietekszepnąłmi,
żebędziemysami,boLuciajużposzładoszkoły,aMusiaiTusioidą
znówodrabiaćszarwark.Ho,ho,chybaniepolecązflagami
zasypywaćponiemieckiegorowukołonaszegodomu.Naszczęście
okazałosię,żetenpanwbryczesach,coponichprzyszedł,noten
odszarwarkówipochodów,zarządziłdlacałejNiedźwiednej
polowanienajakieśtamhamerykańskiestonki.Itłumaczył,
żewrogowieteszkodnikizrzucajązniebananaszebarabole.
Zsamolotów.NacowujekJanekposzedłnabok,odwróciłsięodnas
itrzęsłymusięplecy.ChybazezłościnatychHamerykanów.
Awujenka,patrzącnamwoczy,obiecała,żejeślibędziemysiędobrze
sprawowaćiniewłazićdostodołynasiano,upieczenamciasto
iugotujerosółzkury.Miecioodrazuzapytał,zktórej.
Złapcienajbardziejleniwąispasioną,cogubijajkapod
krzakamipoleciłwujek.
Notak,pomyślałem,przecieżniktnielubiszukaćjaj
wwąwoziezamiastwkurniku.Itobyłnaszszarwark,cobardzo
ucieszyłoMiecia.Jajeszczezdążyłemzapytaćwujcia,cobędzie
zobiecanympolowaniemnaniedźwiedzia.Wujekspojrzałwchmury,
mrugnąłdomniejakośtakdziwnieistwierdził,żepogodajest
akuratna,więconpozwolinamzapolowaćpoichiLucipowrocie
dodomu.Hurra!Zapowiadałsięmyśliwskidzień.Najpierw
zpolowaniemnakurę,apotemnaniedźwiedzia,którybuszuje
wwąwozieobokichdomu.Itooddawna.Onteżnajbardziejlubi
kury.Pozostawiaponichkupępierzaityle.Okropnyszkodnik,aletaki
jakiśchybaniewyrośnięty.Razkiedyśmignąłnamiskryłsię
zadrzewami,którychwwąwoziestraszniedużo.Opróczniedźwiedzia
tamiinneponiemieckiestraszydła;możeiduchy.Czasemskradają
siępodoknaiwarczą.Mieciotowszystkomanaokuiwie,żejak