Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jużdamyradęniedźwiedziowi,toteinneszkaradywezmąizwieją.
Takpoprawdzienielubiępolowaćnakury.Trudnojezłapać
nawetnapodwórzu,acodopieromiędzykrzakami.Mieciojednak
uznał,żetrafiasięnamzadaniezupełniejakSokolemuOku,októrym
muczytałaLucia.
–Pójdziemypotropach–rozkazał.Noiposzliśmywkrzaki.
Myślałem,poczymMieciorozpoznatęnajleniwsząkurę,
bośladówkurbyłotamconiemiara;zpierzaikup.Czołgaliśmysię
wstronęnajwiększegokrzaka.Jazjednej,aonzdrugiejstrony.
Mieciomiałwięcejszczęścia.
–No,mamyrosół–oznajmiłmójmlecznybraciszek.Wdłoni
trzymałrozgdakaną,wyrywającąsiękurę.–Zarazsprawdzimynaniej
toporek,conarychtowałemnaniedźwiedzia.
Kuratrzepotałaskrzydłamiigdakałatak,jakbyzarazmiałaznieść
tuzinjaj.Nigdydotądniemordowałemkury,choćwidziałemjakrobiła
tobabciaiwujekKazik.Wujektonawetpowiedział,żebymsam
spróbował,bojakłebtakiejkurypołożyćnapieńku,onazaraz
przestajewrzeszczećiwybałuszawtedyjednoślepie,toktórympatrzy
nasiekierę.No,ciężkojestbyćkurą.
Mieteknieznałlitości.Jegotoporekbłysnął,agłowakury,jakby
ztakimzdziwieniemwoku,spadłanaziemię,aMiecio–chybadla
zabawy–zamiastpoczekać,ażzniejwyciekniekrew,zamiasttrzymać
jązanogi,cozawszerobibabcia,rzuciłkuręnatrawę.Aonawtedy
rzuciłasiędoucieczkiwstronękrzakówitamprzepadła.Nawet
Miecioniespodziewałsiętego.Bojaktakaleniwamogłatakszybko
zasuwać?Itobezgłowy.Pognaliśmyzanią.Pomyślałem,żekurybez
głowyszybciejbiegająodtychzgłowami.Miecioznówbył
sprytniejszy.Dopadłjąizaniemówił.Obokleżałojajko.
Tojezabraliśmy,żebysięniezmarnowało.Awtedytagłowaobok
pieńka,jakjużzobaczyła,żemamyjajko,cichutkozagdakała.Mietek
splunąłnajajkoirzuciłnimzadom,ponaddachem,aletrafiłwkomin.
Wtedyprzeżegnałsię,boobleciałgostrach.O,tomogłonamobuźle
wróżyć,jeśliidzieopolowanienaniedźwiedzia.Wszystkiestwory
mieszkającewchaszczachwąwozumusiałyprzecieżwidzieć,cosię