Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jeślibędzieszmiałatowarzyszącegocihegemona…wtedy,
wtedynietakłatwobyłobycięzabić,byłbyświadek.Tobyłoby
ewidentnełamanieodwiecznychprawizasadonietykalności
delegacji.
Sorapogładziłdłoniątaflęwody.Zamyśliłsię,jakbyprzestał
byćobecnymyślamituiteraz.
Możeszteżspróbowaćuciec…ale…nie,toniejestdobry
pomysł.Nie,nie,nie…mamrotał.Toniejestkonieczne,przy-
najmniejjeszczenieteraz.
Potrząsnąłgłową.Pochwiliznieruchomiałizacząłjakbyna-
słuchiwać.Jegodługieuchodrgnęłoniczymukotazbierającego
skądśodległydźwięk.Podniósłsięnagle,takenergicznie,że
wodawokółniegosięwzburzyła.Momentalniespuściłamwzrok.
Chodźmy,przyjaciółko,lepiej,żebyniktnastunieznalazł.
Potychsłowachwyszedłzkąpieliskainawetsięnamnienie
obejrzał.Wjednejchwilizniknąłzazielonąkotarą.
Jaknasiebiebardzoszybkowyszłamzezdumieniaspowo-
dowanegotymdziwnymspotkaniem.Zerwałamsięnarówne
nogi,wbieguchwyciłamręcznikipopędziłamwstronęaltany,
wktórejuprzedniosięumyłamizostawiłamswojeubrania.Po
drodzejużniezobaczyłamSory,więcuznałam,żepewniemiał
powód,bytaknaglezniknąć.Choćbyłtakimdziwakiem,żekto
gotamwiedział.Czyfaktyczniecośusłyszał,czymożemusię
tylkowydawało?Amożebezpowodumuodbiłoalbonagleprzy-
pomniałsobieotym,żezostawiłzapalonąfajkęnadywanie?
Uśmiechnęłamsiępodnosem.Grunttonietracićpoczuciahu-
moru.Wczorajmyślałam,żedzisiajumrę,dowiedziałamsię,że
jednaknie.Chwilępóźniejoznajmionomi,żeowszemumrę,
tylkoprzełożonospotkaniezkatemoparędni.Nie,nospoko,
bioręnaklatę,cotodlamnienowego.
39