Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
T.Dołęga-Mostowicz,„KarieraNikodemaDyzmy”,Warszawa2015
ISBN978-83-7798-148-1,©byBELStudio2015
–Aodwróćsiępanteraz,bobędęsięprzebierała.
–Niepatrzę–odparł.
–Toidobrze,boodoskomyzębysiępsują.
Zaklął.Dziewczynaroześmiałasiękrótkoiściągnęłasukienkę.Nikodem
istotnieniezwracałnaniąuwagi,chybaotyletylko,żeirytowałagodoosta-
teczności.Zjakążsatysfakcjązamknąłbygarściąjejustaiwyrzuciłzadrzwi.
Dokuczałamusystematycznie,zawzięcie,zjakąśniezrozumiałądlańpasją.Nie
obrażałotojegoambicjimęskiej,gdyżżycieniedałomudotychczaswarun-
ków,wktórychtamogłabysięrozwinąć.Nawetniedotykałotojegogodności
ludzkiej,ponieważnigdyjejniemiałwwygórowanymstopniu,nieodczuwał
zaśwdanymwypadkuróżnicysocjalnejmiędzysobą,bezrobotnymnpracow-
nikiemumysłowym”,atądziewczyną.Poprostumiałdosyćtegoustawicznego
dogryzania.
TymczasemMańkaubrałasię,narzuciłanaramionachustkę,istanąwszy
przedDyzmą,wyszczerzyładużebiałezęby.
–Noco,klasadziewucha?
–Poszładocholery!–wyrzuciłzwściekłością.Wzięłagodwomapalcami
podbrodę,leczszybkocofnęłarękę,gdyżDyzmanagłymruchemmachnął
pięścią,uderzającpowyciągniętejdłoni.
–U,gadzina!–syknęła.–Obibruk,lajtuś!Bićsiętujeszczebędzie?!Patrzcie
go,takaprzywłoka…
Mówiłajeszczedługo,leczDyzmaniesłuchał.Zacząłotwieraćwalizkę,
awmyśliobliczał,żezafrakmożedostaćchybazpięćdziesiątzłotych.Samna
Kiercelakuzapłaciłsiedemdziesiąt.Nalakierkachteżprzyjdziestracićzosiem,
amożeidziesięćzłotych.
Dzieckopoczęłodrzećsięniemiłosiernie,pochwiliprzybiegłaodsąsiad-
kiWalentowa.WówczasdopieroMańkaskończyłaswątyradęitrzasnąwszy
drzwiami,wyszła.
NikodemDyzmaotworzyłwalizęiwyjąłfrak.
–Oho–uśmiechnęłasięWalentowa–panmusinabalpójdzieczydoślubu.
Nieodpowiedział.Złożyłstaranniespodnie,kamizelkę,frak,owinąłpaczkę
gazetąipoprosiłosznurek.WróciłiWalenty,kobietawzięłasiędoodgrzewania
kartoflinakolacjęiizbęznowunapełniłzapachtopionegosmalcu.
–PanieDyzma–zapytałWalenty–copan,idziesznaKiercelak?
–NaKiercelak.
–Dyćdziśsobota.Żydówniema,aswojetorzadkokupują.Aitozapsie
pieniądze.
Smalecskwierczałnapatelni.Nikodemprzełknąłślinę.
–Niechbędziezapsie.
9