Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
gozawpływowąosobistość,pozostającązministremJaszuńskim
wbliskichstosunkach.Oczywiścierozwianietegozłudzeniarównałoby
sięrezygnacjiztejniewiarygodniewysokiejpensji.Całytedyspryt
należywysilićwtymkierunku,byKunickiegoutwierdzićwmylnym
przekonaniuijaknajdłużejpobieraćtępensję.Utrzymanie
imieszkaniebędziedarmowe.Wydatkizatemogranicząsię
dozaledwiekilkudziesięciu,możestuzłotychmiesięcznie.Zatemdwa
tysiąceczterystaoszczędności!
„Ba!Żebychociażzetrzymiesiącewytrwać.Amożepółroku?…”
Uśmiechnąłsiędosiebie.Późniejmożnabynaprocentychociażby
pożyczaćiżyćjakjaśniepan,nicnierobiąc.
Tylkotrzebakołowaćstaregojaknajdłużejimiećsięnabaczności,
żebysięniewsypać.Wogólemówićjaknajmniej,aosobieani
jednegosłówka.Staryteżniewciemiębityijakbytylkonajmniejsze
podejrzeniepowziął—przepadłowszystko.
Świtałojuż,gdykonduktorwszedłizameldował,żedojeżdżają
dostacjiKoborowo.
Dyzmazaniepokoiłsię,czyteżKunickipamięta,żeonmatym
pociągiemprzyjechać.
Okazałosięwszakże,żepamiętał.DowysiadającegoNikodema
podszedłzarazlokajwliberii.
—CzytowielmożnypandopaństwaKunickich?
—Tak.
—Samochódczekaprzedstacją,panieadministratorze—rzekł
służącyizabrałwalizy.
Usadowiwszysięwluksusowymwozie,Nikodempomyślał:
„PanadministratorgeneralnydóbrKoborowo.Trzebabędzie
zafundowaćsobiekartywizytowe”.
Równajakstółdrogaszłaprzezjakiśczaswzdłużtoru,później
przymalowniczym,nawpółzrujnowanymmłyniewodnymwyginała
sięnaobłymmostkuiskręcaławprawo,mijająclicznezabudowania
fabryczne,któregęstoobsiadałybocznicękolejową.
Stądjużzaczynałasiędługaalejaklonowa,nakońcuktórejleżał
strzelistypałac,niecodziwacznyipretensjonalnywstylu,lecz
harmonijnyjakocałość.Autozatoczyłopółkrągobokgazonuistanęło
napodjeździe.Wotwartychdrzwiachukazałasiępokojówkaiwraz