Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PrzesiadałsięwNowymJorkuniejakonawłasneżyczenieprzegapiłbezpośrednilot
doNiemiec.Nawetniebyłtozwyczajowypowód,czyliatak,poprostuźleodczytałgodzinę.
Idiotyczniewymamrotał.Wzasadzieniespieszyłsię,aleirytowałgosamfaktskutku,jaki
jednobłędneprzesunięcieoczamipobileciemiałodlapłynnościjegopodróży.Zdekoncentrowany
przestałuważaćnato,codziejesięwokółniego.Stanąłwrazzwalizkąibagażempodręcznymprzed
stalowymidrzwiamiwindymającejzabraćgonanastępnypoziomlotniska,automatycznieomiatając
wzrokiemstojącychobokniegoludzi.Jakzawszewzasadzieniewidzącichinierejestrującich
istnienia.WtemwzrokDavidaprzykułyszareoczyikolorwłosów,naktórybyłtaknieodporny,jak
niektórzynapyłektrawczyroztocza.Niepotrafiłgoopisać.Cośpomiędzynordyckimiludami
SkandynawiiabardziejzłotymodcieniemSłowian.Przynajmniejkiedyśtakiedefinicjeirozróżnienia
cośoznaczały.Kiedyś,przedchemicznąpaletąniezliczonychodcieninażyczenieiprzedmasowymi
wędrówkamiludzi.Zapatrzyłsięwpłowo-cytrynowepasmaspływająceponiżejramion,pszeniczno-
lnianykolorzpasemkamizłota.Ipewnieprzeztewłosyprzegapiłwszystkiesygnałyostrzegawcze.
Zajętyobserwowaniemświatłaprzesuwającegosiępokosmykuopartymopasektorbywpłynął
ztłumemdownętrzagigantycznejwindy.Dopieroterazorientującsię,żemetalowedrzwimiękko
zamknęływrazznimkilkajęzyków.Zaatakowałygojednocześnie,zanimudałomusięodpowiednio
ustawićzmysłsłuchuimózg.Winnymmiejscuwystarczyłobyuciec,przesunąćsię,wyłączyćchociaż
kilkaznich,alenatakmałejprzestrzeniniemiałżadnychszans.
Ichhabe’sniegesagt
Itoldyouyesterday
nessunoSimeritaletuelacrime
Jegojaźńprzełączałasięwsekundowychodstępachpomiędzyróżnymidźwiękami,światami
różniebrzmiącychuczuć.Słowaodbijałysięodotaczającychluster,wracałyzwielokrotnionym
rykoszetem,bombardującjegosłuch.Davidmiałwrażenie,żecochwilawpadawrezonanszinną
częstotliwością,żewkrótcejegomózgrozstroisię.Zamknąłoczy,usiłującskupićsięnajednym.
Spokojnie…powtarzałwmyślach.Ok,Włosi.
Naszczęścieparastojącatużobokniegonieprzestawaładyskutować.Jednostajnystrumień
jednegojęzyka,wystarczającobliskiinieprzerwany,bychwycićsięgowmyślach.Wciągukilku
sekundwyciszyłwszystkieinneizcałychsiłskupiłsięnamelodyjnejkłótnipoprawej.Starałsięnie
myślećotym,żektośzpasażerówwłaśnieterazmógłbygoocośzapytać.Przytrafiłomusię
toniezliczonąilośćrazy,ostatnionalotniskuwLosAngeles.NaszczęścieAmerykanieniedrążą
zabardzo,szybkosklasyfikowaligojakodelikatniepowiedziawszymentallychallengedizostawili
wspokoju.Prawieniezauważalnewyhamowanie,wysiadł.
Wielojęzycznośćludziezazdrościlimutegodaru,aleniktniepytałocenę.Naprawdę,czasem
nienawidziłglobalizacji.Iwindwdużychhotelach,biurowcachManhattanuczyportachlotniczych,
takichjakten.
Oprzytomniejrzuciłniemalbezgłośnie.Bezproblemówprzeszedłkontrolębagażu
podręcznego.Nasamspódkieszenipodręcznejwalizkischowałgranatowyamerykańskipaszport,
przesuwającnawierzchniemiecki.Niebyłotokonieczne,alelubiłwjeżdżaćdoEuropyjakoobywatel
Unii.
Naszedzisiejszemenuoferujepaństwu…
Jakzwykle,lekkozirytowałgoprofesjonalniewzbudzającyzaufaniegłosstewardesy,bliski