Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ2
Załatwione.Spotkaniesobotagodzinadwudziestana
Głównej.
Jeszczerazprzeczytałaesemesa.Byłapodwrażeniem.
Niespodziewałasię,żetakiemugogusiowiudasiędostać
doKaro.No,no,jestpełnapodziwudlategofaceta.Nie
doceniałago.Kiedytrzytygodnietemuzgłosiłsiędoniej
ioznajmił,żechcedlaniejpracować,wyśmiała
goichciałaodrazuprzystawićmulufędoskroni.Alecoś
powstrzymało.Możekobiecaintuicja?Amoże
poprostuczystaciekawość?Postanowiładaćmuszansę.
Wsumieniemiałanicdostracenia,azatowiele
dozyskania.Niebędziemusiałasamabrudzićsobierąk.
Wykorzystagojakoswojąprywatnąiosobistą
marionetkę.Będziesiedziaławukryciuitylkopociągała
zaodpowiedniesznurki.Istnieperfekcyjnerozwiązanie.
Aon,skorojesttakimidiotą,żebypodpisaćnasiebie
wyrokśmierci,tojużjegosprawa.Niezmuszałago,ani
tymbardziejnieprosiła.Samzczystejnieprzymuszonej
wolipojawiłsięizaproponowałpracę.Możebyćniezły
ubaw,aprzyokazjiugracośdlasiebie.Dwiepieczenie
najednymogniu.Musiałatylkototerazporządnie
rozegrać.Tak,abyKaroniedomyśliłasię,cosięwokół
niejdzieje.Planmusiałbyćidealny.Karozaufatylkoraz.
Jeden,jedynyraz.Niemamiejscanabłąd.
Sięgnęłapokieliszekzmartiniiwrzuciładwieoliwki.