Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żeniewartodawaćsobąpomiataćipracowaćodświtu
dozmierzchu.
Odchrząknął,uznając,żechybapowiniencoś
powiedzieć,bokobietamilczała,ajejitaknikłe
zainteresowanietopniałocorazbardziej.
–Przyszedłempotalon–odezwałsiękonspiracyjnie.
–Cotakiego?–zapytałaAnkazrecepcji,krzywiącsię.
–Idźdodrugiegopokojupoprawej,tegoztabliczkąHR.
Tamdopełniszformalności.
Skinąłgłowąiuśmiechnąłsię,choćwydawałomusię,
żecałąpapierologięzałatwiłjużwczoraj.Ruszył
wewskazanymkierunku,zadowolonyzsiebie,żejednak
niewyskoczyłztekstemokurwieibalonie.Wybrałdrogę
pośrednią–ichybawłaśnietobyłosposobem
naprzeżyciewtymmiejscu.
Stanąłprzeddrzwiamiwskazanegopokojuizapukał.
Gdyniktnieodpowiadał,omiótłwzrokiemkorytarz
iszybkostwierdził,żejesttujasnojakwszpitalu
–wszystkowkolorzeécru,czyligeneralniebezkoloru.
Tuiówdziestaładonicazjakimiśbadylami;żadnych
kwiatówniedostrzegł.Dodatkowokorytarzwypełniało
światłosłoneczne–gdzieniespojrzeć,wzroknatrafiał
naniemalcałkowicieprzeszkloneściany,które
potęgowaływrażenieoślepiającejjasności.
Dopieropokilkuminutachdrzwisięotworzyły.Kordian
spodziewałsię,żepodrugiejstronieznajdujesięsiedlisko
zła,gdzieurzędująludzie,którychgłównymzadaniem
byłowymyślaniezawoalowanychsposobów
nawyrzucanieinnychludzizroboty.Wfirmieprawniczej
stanowiłotootyledużewyzwanie,żepracownikzzasady
orientowałsięwprawiepracy.Każdywiedział,
żenadobrąsprawęwystarczyłoudawać,żeniewidzisię
wypowiedzenia–niedostarczone,niemiałomocy
prawnej.Młodyprzypuszczał,żewkorporacjachtakichjak
Żelazny&McVayoutsourcingujesiętakieusługi,
zatrudniazewnętrznąfirmęiposprawie.Najwyraźniej