Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
AnetaRzepkaRW2010Kieszenieprzeszłości
***
Ulice
Warszawy
otulił
chłodny,
zamglony
poranek.
Kornelia,
odziana
wubiegłorocznąniebieskąkurtkęzkapturemijasnozielonąapaszkę,szybkim
krokiempodążałanaprzystanek.Spieszyłasiębardziejniżzwykle.Zaspała.Jesienne
zmęczeniedopadłokilkadnitemuiniepotrafiłagoprzegnać.Miałajednak
nadzieję,żezdążynaautobus,któryzatrzymywałsiępodszkołązapięćósma.
Musiałabyćnamatematyce,chociażjejnienawidziła.Udałosię,zdążyła.
Zwestchnieniemulgiweszładoautobusuizajęłamiejscepodoknem.
Cześć,pięknausłyszałaoboksiebieznajomygłos.
Kuba?zdziwiłasię.
Przecieżniemójsobowtór.Słuchaj,plannadzisiajjesttaki:wysiadamyna
następnymprzystankuiidziemydoparku.Dołącządonaschłopaki.Posiedzimy,
pogadamy,posłuchamymuzyki.Możejakiśmeczyknaszybkorozegramy.
Niegramwnogę.
Oki,mypogramy,tybędzieszpatrzeć.
Jamuszędoszkoły,mamklasówkę.
Klasówkaniezając,nieucieknie.Zaśmiałsięzeswojegożartu.
Kubuś,posłuchaj...
Nelka,dajspokój.Idziemy.Chwyciłzarękęiniemalsiłąwyciągnął
zautobusu.
Wiatrrozpocząłwędrówkępomiędzypołamikurtki,dotknąłpoliczków,
zatańczyłwewłosach.Wolność.Niemaszkoły,sprawdzianów,dzwonków,
obowiązkusiedzeniawławce.KubaobjąłKornelięramieniem,przełamującjejopór.
Kiedyszlioboksiebie,tajemniczootoczenimgłą,wyglądalinazakochanych.
Wparku,gdyusiedlinajednejławce,aonprzytuliłwładczymgestem,nikt
zapewneniemiałbynawetcieniawątpliwości,żełączyichcośpięknego.
Wprzytulnym,choćdzisiajzimnymiwilgotnymzakątkuparkubyliteżprzyjaciele
15