Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Murawawtymokręguzieleniałapodziennemu,ajedynyisamotny
rumianekzdawałsięolbrzymiećniepomierniedziękiwybujałemu
cieniowi,któryodeńpomurawiedłużyłsiębezkońca,jakbytoczynił
zmyśląoinnej,nieznanejnikomu,azgołaniebotycznejroślinie.
Gryzszedłkulatarnikrokiempowolnyminapozórniedbałym.
Ichódmajakiśodmienny!miarkowałpodejrzliwieKiepas.
Nigdyontakniechodziłinigdytaknogaminieprzebiera.Licho
gowie,cozanogimaterazpodsobą.Możewłasne,amożenie
własne.Wszystkiegosięponimspodziewaćmożna,boczłekponury
iniewiadomy...Najczęściejmilczy,aktowie,cobypowiedział,gdyby
milczećprzestał.Pewnobycośtakiegopowiedział,żewłosynagłowie
dębabystanęły.
Kiepasprzeżegnałsięzapobiegliwieiwzrokunatężył.
Gryzszedłwciążwtymsamymkierunkuizbliżyłsięwłaśnie
dolatarni.
Ale,zaledwowjejokręguzłotawymstanął,Kiepaszagłowęsię
oburączchwycił.
Nimniej,niwięcej,jenoGryzbezżadnejwidomejprzyczynyznikł
zjegooczu.Aniznaku,aniśladuposobiezrozmysłupewnonie
zostawił.AmamiejscuGryzazjawiłsiękoziołczarny,jakozastępca
nagłyanieprzewidziany.
Takietoonzajęciedlasiebieponocyobmyślił!zawołałwduchu
Kiepas,docnazgorszony.Niedośćmutego,żeGryzemjest
nautrapieniewłasneicudze!Chcemusięjeszczeodczasudoczasu
dlarozrywkipiekielnejwkozłasięprzerzucać!...Udawałprzedemną,
żekozłanajarmarkunabył,apewnogozrąkczartowskichdla
niegodnegoużytkuotrzymał...Amożetonawetiniekoziołbył,jeno
onsamwdwóchzarównonikczemnychosobach!...Dobrzesięstało,
żemkozłanieodkupił.Niechnojaterazpopatrzę,cotenkoziołpod
latarniąuczyni!
Koziołpostałpodlatarniąchwilęmałą,równątej,którąGryz
przedtemkołochałupystojącospędził,iopuszczającniespodzianie
latarnię,kuchałupieGryzasięskierował.
Szedłkrokiempowolnyminapozórniedbałym,nieochajniekręcąc
zademipowłóczącdługąszerścią,nibyspódnicąpostrzępioną.
Ledwodotarłdochałupy,Kiepasodnadmiaruzwichniętego
naumyślezdziwieniarękamiwpowietrzu,jakwiatrak,bezładnie
zatrzepotał.Koziołznikłzjegooczu,nibystaranniezobliczaziemi
zdmuchnięty,anajegomiejscuGryzzjawiłsiępilnietymrazem
jakoodmianekkozła.