Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
Wigiliapowrotu
7stycznia1998
DziświeczoremwrócędoKlubuKsiążki.
Odostatniegospotkania,naktórymbyłam,minęłojuż
półroku.Wiem,żemojekoleżankibędądlamniemiłe.
Będąstarałysięmniepocieszyćiniepowiedziećnic,
comogłobymiprzypomniećomojejtragedii.Mam
nadzieję,żeniedostrzegęwichwzrokulitości.Nie
potrzebujęlitości,leczzrozumienia,ciepła
iwyciągniętejręki,którapozwolimiprzełamać
długotrwałąizolacjęinanowoożywićdawne
przyjaźnie.
Boprzecieżsięprzyjaźnimy.Dorisijazałożyłyśmyten
klubzdesperacji,piętnaścielattemu.Obydwiebyłyśmy
wtedymłodymimatkami,mieszkałyśmyprzytejsamej
ulicyipotrzebowałyśmytowarzystwa,odrobiny
intelektualnejatmosferyorazopiekunekdodzieci.
Wtedy,w1983roku,naszKlubKsiążkibyłwłaściwie
kombinacjąklubuczytelniczegoipunktuopiekinad
dziećmi.Rósłrazemznaszymimaluchami,przybywało
muczłonkiń,niektórewyprowadzałysięwinneokolice,
alerdzeńzawszepozostawałniezmienny:ja,Doris,
MidgeiGabriella.AterazjeszczeAnnie.Bywały
spotkania,naktórewiększośćznasprzychodziła
zniemowlętamiprzypiersi,zdarzałysiętakie,gdy
któraśzasypiałanakanapieponieprzespanejzpowodu
choregodzieckanocy,itakie,gdybezwyraźnej