Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁIII.MISTRZBOGUMIŁMURR
Samdyrektorosobiścieotworzyłmudrzwi.
HoffmannigdyniewidziałmistrzaBogumiłaMurra,poznał
gojednak.
Człowiekten,jakkolwiekdziwaczniewyglądający,niemógłbyć
nikiminnym,tylkoartystą,itowielkimartystą.
Byłtostarzecsześćdziesięcioletni,zjednąnogąskrzywioną,lecz
niebardzonaniąkulejący,podobnydokorkociąga.Idąc,araczej
podskakując,iwyprzedzającgościwprowadzanychdosiebie,stawał,
wykręcałsięnaskrzywionejnodze,cowydawałosię,jakbychciał
świderzapuścićwziemięiszedłdalej.
Idączanim,Hoffmanprzyglądałsięmuiryłsobiewumyślejeden
ztychfantastycznychidziwotwornychkontrefektów,którychtak
kompletnągalerjędałnamwswoichdziełach.
Obliczestarcabyłoentuzjastyczne,dowcipneirozumnezarazem,
okryteskórąpergaminową,wycętkowanączerwonoiczarno,jakkarta
chorału.Pośrodkutejdziwnejfacjatybłyszczałodwojeżywychoczu,
którychostrywyraztemsnadniejmożnabyłoocenić,żeokularynie
zdejmowanenigdy,nawetpodczassnu,zawszetrzymałysięnaczole,
lubspuszczonebyłynakoniecnosa.Wtedytylkogdygrał
naskrzypcach,podnoszącgłowęipatrzączoddali,zużytkowywałten
małyprzyrząd,zdającysiębyćuniegoraczejprzedmiotemzbytku,niż
potrzeby.
Głowajegobyłałysaiwiecznieokrytaczarnąkrymką,tworzącą
częśćdopełniającąjegoosobę.DnieminocąmistrzBogumiłukazywał
sięnawiedzającymwtejkrymce.Tylkowychodząc,nakładałnanią
małąperuczkęálaJeanJacques.Niepotrzebujemydodawać,żemistrz
Bogumiłnietroszczyłsięnigdyibynajmniejoczęśćaksamitu,
wychodzącązpodfałszywychwłosów,któramającwięcej
powinowactwazkapeluszem,niżzgłową,towarzyszyłakapeluszowi
wjegowycieczcepowietrznej,ilekroćmistrzBogumiłkłaniałsię
komu.
Hoffmanspojrzałdokołainiespostrzegłnikogo.
SzedłwięczamistrzemBogumiłem,idącymprzednim,dokądten
chciałgozaprowadzić.
MistrzBogumiłzatrzymałsięwwielkimgabineciepełnym
nagromadzonychpartyturikartmuzycznych;nastoleleżałozdziesięć,
lubdwanaściepuzdermniejwięcejozdobnych,tegokształtu,
naktórymnigdysięniemylimuzyk:byłytofuterałyskrzypcowe.