Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
cukierzperuki.NastępnegodniabyłzMatyldąwteatrzeiwantrakcie
takmocnonadmuchałdoherbatypannyvonEyben,żegorącypłyn
prysnąłjejnaobnażonydekolt.
Corazrzadziejpanowałnadmimikąiniemalbezprzerwystroił
miny.Wieluludziuważało,żesobieznichżartuje.Bywało,
żenaśladowałsposóbmówieniaczygestykulacjęinnych.
–Króldotegostopnianadsobąniepanuje–powiedziałaktóregoś
dniafruvonPlessen–żesłuchającgoiprzyglądającmusię,zawsze
wiadomo,zkimsięspotkałdanegodnia.Tojednakgłęboko
niepokojące,gdyżludziesądzą,żeichkróljawnieznichszydzi.
–Lud?Acóżtojest?–zapytałChrystianktóregoświeczoru
podczaskolacji.–Byćmożeludtotylkosen,asenjestzawszeczymś
innymniżmysami.Ludistniejewięcwyłączniewsnach.–Położył
palecwskazującynaustach.–Trzebapamiętać,bydozmarłychmówić
niskimgłosem.Iabywdzieńzawszemówićcicho.
Wydawałosię,żeulubionąrozrywkąkrólajestdrażnieniefruvon
Plessen.WubiegłymtygodniupodczasbaluksiążęKarolpoprowadził
ostatnitegowieczorataniec,przechodzączjednejkomnatydodrugiej.
GdykorowódwszedłdokomnatMatyldy,wdrzwiachdobiałego
gabinetustanęłafruvonPlessenizagrodziłaksięciudrogę.Chrystian
zawołał,abyksiążęsięnieprzejmowałbabskimgadaniem,
itowarzystwotanecznymkrokiemwtoczyłosięobokpofukującej
zoburzeniaochmistrzynidokomnatkrólowej.
–Wolakrólowejjestukrytawbrudnychpantalonachochmistrzyni
–oświadczyłktóregośdnia.AgdywieczoremMatyldazjawiłasię,
byzasiąśćdokolacji,powiedziałgłośno:–Patrzcie,otowielka
angielskakrowawewłasnejosobie.Cóżzawymiona!PodobnolaTour
lubiciągnąćwielkiewymiona!
Niektórzyzobecnychpanówidamzzażenowaniawbiliwzrok