Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
tłumaczyłcoścórce,aonaniepewnieprzytakiwała
głową.
Cześć,kochani.Lenapodeszładokanapy
ipocałowaławpoliczkinajpierwmęża,apotemcórkę.
Jakidziena​uka?
Mamuś,ajakmożeiść,gdysięjesttępą
odurodzenia?mruknęłaIga.Ojczulku,chybanie
tymniespłodziłeś,botoniemożliwe,żebywykładowca
robotykinauniwersytecie,konstruktormaszyn
ste​ru​ją​cychzro​biłtakogra​ni​czonąumy​słowola​to​rośl.
Kochanie,jesteśograniczonamatematycznie,anie
umysłowoodparłaLena.Wdałaśsięwemnie,atwój
bratwojca.
Niezdamtejcholernejmaturywestchnęła
dziew​czyna.
Zdasz.Ajeśliniezdasz,toprzystąpiszdoniej
wna​stęp​nymroku.
Jeszczejedenrokstracony?!Onie!Itakjestem
spóźnionaorokwporównaniuzmoimirówieśnikami.
Niedługozacznąnamniewołać„babciu”.Oprócztegonie
mamowy,żebymzdawałamaturęrazemztym
dzie​ciu​chemNi​ko​de​mem.
Tonietwojawina,żezachorowałaśimusiałaśiść
doszkołyrokpóź​niej.
UIgi,kiedymiałasiedemlat,wykrytonowotwór.
Wyleczonoją,aledatęrozpoczęcianaukiprzesunięto
orok.
Acobę​dziezrej​sem,gdyniezdamma​tury?
BędziemytopićżalwMorzuEgejskimodparłaLena
spokojnie.
Àpropos
,gdziejestNikodem?Wswoim
po​koju?
Nie,po​szedłnasiłkę.