Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
tłumaczyłcoścórce,aonaniepewnieprzytakiwała
głową.
–Cześć,kochani.–Lenapodeszładokanapy
ipocałowaławpoliczkinajpierwmęża,apotemcórkę.–
Jakidzienauka?
–Mamuś,ajakmożeiść,gdysięjesttępą
odurodzenia?–mruknęłaIga.–Ojczulku,chybanie
tymniespłodziłeś,botoniemożliwe,żebywykładowca
robotykinauniwersytecie,konstruktormaszyn
sterującychzrobiłtakograniczonąumysłowolatorośl.
–Kochanie,jesteśograniczonamatematycznie,anie
umysłowo–odparłaLena.–Wdałaśsięwemnie,atwój
bratwojca.
–Niezdamtejcholernejmatury–westchnęła
dziewczyna.
–Zdasz.Ajeśliniezdasz,toprzystąpiszdoniej
wnastępnymroku.
–Jeszczejedenrokstracony?!Onie!Itakjestem
spóźnionaorokwporównaniuzmoimirówieśnikami.
Niedługozacznąnamniewołać„babciu”.Oprócztegonie
mamowy,żebymzdawałamaturęrazemztym
dzieciuchemNikodemem.
–Tonietwojawina,żezachorowałaśimusiałaśiść
doszkołyrokpóźniej.
UIgi,kiedymiałasiedemlat,wykrytonowotwór.
Wyleczonoją,aledatęrozpoczęcianaukiprzesunięto
orok.
–Acobędziezrejsem,gdyniezdammatury?
–BędziemytopićżalwMorzuEgejskim–odparłaLena
spokojnie.–
Àpropos
,gdziejestNikodem?Wswoim
pokoju?
–Nie,poszedłnasiłkę.