Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jużmiaławyjawićswojeprawdziwenazwisko,gdy
wostatniejchwiliugryzłasięwjęzyk.
-Chambers.MelanieChambers-skłamała
naprędce.
-Chambers?-Mężczyznazmarszczyłbrwi.-
Nieprzypominamsobienikogo…
-Towarzyszęmojemuprzyjacielowi…-przerwa-
łamuprędkoiwyciągnęłaszyję,udając,żepróbuje
wyłapaćgowtłumie.-Niewidzęgowtejchwili…
A…pan?Zkimmamprzyjemność?
Brwimężczyznyuniosłysięterazwysoko,jakby
zadanemupytaniebyłobardzodziwne.Przezchwilę
lustrowałjejtwarz.
-Lord…JohnPeterson-powiedziałwkońcu.-
Miłomipaniąpoznaćpanno…ekhm…Chambers-
dodał,przewiercającspojrzeniemnawylot.
Wydawałosięjasne,żejejnieuwierzył,alezado-
woliłasięcichąkomitywąitym,żeniezamierzał
naniąnaciskać.Spojrzałananiegootwarcie.
-Skoromamyzapomniećokonwenansach,czy
takniebędzielepiej?-dodała,wykładająctymsa-
mymkartynastół.
Wjegooczachpojawiłsięcieńzrozumienia.
-Jeślitaksobiepaniżyczy…-Skinąłgłową.Za-
razdostrzegł,żedziewczynadopijakolejnykieliszek
izaśmiałsięcicho.
-Jestpanientuzjastkąszampana?
PannaBrownprzełknęłagłośnoostatniłyk.
-Toznerwów.
-Deprymujępanią?
24