Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
inarzuciłkoniomnagrzbietyskórzaneczaprakioddeszczu.Potem
zakreśliłnadkońmiznakkrzyżairuszyli.
Cojakiśczasnaniebierozpalałysięogromneognie,niczymzorze
polarneobejmująccałyhoryzont,agrzmotywstrząsałyziemią.
Drzewa,szarpaneporywistymwiatrem,gięłysięikołysały,szumiąc
iszeleszczącliśćmi.Drogęznaczyłytylkodwawąskiepasmaświatła
zlatarńkarety.Stachznajwiększąuwagąkierowałpłoszącymisię
arabami,obawiającsię,żemogąponieśćirozbićkaretęoprzydrożne
drzewa.DojeżdżalidoSarnik,Ninaprzyświetlebłyskawicydostrzegła
smukłetopolewaleiprowadzącejdodworu.Konie,przestraszone
hukiemgromu,pomknęłygalopem.
JeszczetylkokilkawiorstibędziemywMakowie!zawołała
zradością.Aleczku,agdziemyzamieszkamy?Wktórychpokojach?
Parsknąłserdecznymśmiechem.
Nowiesz,promyczku?Wdomujestkilkadziesiątpokoi,nielicząc
oficynyidomkumyśliwskiego.Batalionpiechotyidziałonartylerii
pomieściłbysięwygodnie,toimysięjakośzmieścimy.
Nodobrze,alegdzie?
O,tojużmojasłodkatajemnica.Bądźcierpliwa.
Postaramsiędoprzyjazdunieumrzećzciekawościobiecała
iwychyliłagłowęprzezokno,usiłującprzebićwzrokiemciemności.
Wszystko,cosiępotemwydarzyło,wydałosięjejupiornymsnem.
Narazrozległsięstraszliwyhukiściętewpołowiedrzewojęłochylić
sięwolnonadrogę,syczącipłonącżywymogniem.Stachpoderwał
sięiwrzasnąłnakoniestrasznymgłosem,ćwiczącjebatem.Wułamku
sekundyNinadostrzegłabłyskawicę,usłyszałauderzeniegromu,
apotempłonącedrzeworunęłonakaretę.Alekszochrypłym
okrzykiemwyciągnąłręce,żebypochwycićżonę,leczwtym
momencierozpędzonakaretauderzyłabokiemwwysokimur
cmentarny.Drzwiczkiotworzyłysięszeroko,aNinajakwystrzelona
zprocywypadłazpowozuirunęławgłębokirówporośniętytrawą.
Poczuławcałymcielebólistraciłaprzytomność.
***
Początkowosłyszałagłośnyszum,jakbywpobliżupracowałmłyn
lubszumiałomorze.Podzamkniętymipowiekamiciąglemiała
oślepiającybłyskimimowolikurczyłasię,oczekując,żezaraz
poczujerozdzierającyból,apotemumrze.Gdyodważyłasięotworzyć
oczy,stwierdziła,żeleżynakanapiewsalonikunaplebanii.Proboszcz