Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pożółkłe,bezszelestuspływałynazrudziałątrawę.Słońceświeciło
jakbyprzezleciutkąmgiełkę,acichepowietrzeprzesyconebyło
zapachemdojrzałychowocówzpobliskiegosadu.Nadjesiennymi
kwiatamiuwijałysiępszczoły,zbierającnektar.
PrzystanęłaprzygrobieWładkaLasewiczaipomodliłasięzaspokój
jegoduszy,wspominającgozewzruszeniem.Potemskierowałasię
domogiłyPauli.Proboszczdotrzymałsłowa,gróbbyłpokryty
granitem,anapłycieznajdowałsiękrótkinapis:„PaulazTaszyńskich
hrabinaKlonowiecka,zgasła26juniAnnoDomini1862,Pokójjej
duszy”.
PrzezdługąchwilęNinastałanadgrobem,wpatrującsięwmiejsce
kryjąceszczątkitejurzekającopięknejitajemniczejkobiety.
Westchnęłaiprzykucnąwszy,zaczęławyskubywaćtrawęrosnącąprzy
grobie.Skończywszypracę,odmówiłalitanięzaumarłych,prosząc
BogaomiłosierdziedladuszyPauliiRafała.
Poburzliwejnocydzieńbyłbardzopogodny.Naliściachkrzaku
dzikiejróżynocnaulewapozostawiłakroplewody,wktórychłamały
siętęczowopromieniesłońca.Zpodwórkadochodziłtubalnygłos
proboszcza,strofującegoniedbałegoparobka,gdakaniekur
iwrzaskliwydyszkantgospodyni,nawołującejżerującewpotoczku
kaczki:
Taś,taś,tasiuchny,achodźta!
Jarzębiny,rosnącewpobliżugrobu,obwieszonebyłyczerwonymi
owocami.Jednakptactwonieruszałotychgron,choćzamurem
chciwieobjadałokażdedrzewko.Zerwałsięlekkiwiatrizaszeleścił
liśćmi,aNiniewydawałosię,żesłyszyczyjeśwestchnienie.Cicha
melancholiaiłagodnysmutekuniosłysięnadtymwiejskim
cmentarzykiem.Odmówiwszypacierze,pochyliłasięizdmuchnęła
żółtyliśćopadłynapłytęgrobowca.Ninabyłabardzozmęczona
iobolała.Trapiłyzłeprzeczucia.Dotknęłapalcamipłytygrobu.
„Odejdźjużprosiła.ZaśnijnawiekiiniechBógpozwoliciznaleźć
spokójwiekuisty”.
Podniosłasięztrudemiotrzepałasuknięzziarenekpiasku.
Wiedziałem,żetucięznajdę!Usłyszałazasobąpodniesionygłos
Aleksa.
Zamiastodpowiedziodchyliłagłowę,opierającojegopiersi.
Mocneramionaopasałyjejtalięuściskiem.
Jaktodobrze,żeprzyszedłeśpomnieodezwałasięsennym
głosem.
Nino,tojużobsesja!