Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jaksądzisz?–zwróciłasiędopannyLutówny.–Czytojużkoniec
powstania?
–NapanuLangiewczupowstaniesięniekończy.WWarszawiejest
legalnyrząd–odparłaMirazdecydowanymtonem.Byłabardzoblada,
lecznieupadałanaduchu,wierzącniezłomniewzwycięstwo
zbrojnegowybuchu.–Znajdąsięinni,lepsidowódcy.
–Mira,powiedzmi,coudowodnimy,przedłużająctęmasakrę?
NigdyniemiałamzaufaniadopanaLangiewicza,ajegoklęskapod
GrochowiskamimożeuniemożliwićnamdotarciedoKrakowa
itransportbroni.Zresztączywartostaraćsięobroń,jeżeliwszystko
sięwali?Boże,takbymchciałaznowubyćwMakowie…
–westchnęła,przecierającdłoniączoło.–Jestempodobnadoślimaka,
któryumierapozbawionyswejmuszli.
Radamieszczaninaokazałasiędobra.NaprzeciwUjścialudzibyło
owielemniej,adużepromykursowałyczęściej.Kilkunastukonnych
oczekiwałouprzeprawynaswojąkolej,stałotamrównieżkilka
wozów,leczwporównaniuztłumemwOpatowcututajmogłosię
wydawaćniemalpusto.Stachzajechałnakonieckolejkiiodetchnął.
Ninawysiadłazkarety,żebyrozprostowaćnogi,ijakiśczaspozostać
sama.JagazpomocąMiryprzygotowywałaposiłek,składającysię
tylkozkanapekzwędlinąorazsokuowocowego,boniebyłogdzie
zagrzaćwodynaherbatę.Ninanieodczuwałagłodu,achwilamibyło
jejniedobrze,miałaszumwgłowieimarzyłaofiliżancemocnejkawy
ześmietanką.Tadługapodróżiniewygodyogromniejązmęczyły.
Wnocyprawieniesypiała,bonanoclegachdokuczałyimpchły.
Patrzyłanaszerokorozlanąrzekę,aporywistywiatrszarpałdługą
woalkąprzypiętądokapeluszaikołysałkrynoliną,ażmusiała
przytrzymywaćjądłonią.Powietrzebyłowilgotneiprzeraźliwie
zimne.Pozachodniejstronieniebanakrótkąchwilępokazałosię
słońce.JegopurpurowepromienieodbijałysięwfalachWisłyimogło
sięwydawać,żerzekatoczykrwawąwodę.Zewsządnapływały
ciemnogranatowechmury,wróżącdługotrwałąsłotę.Popodmokłych
łąkachbrodziłyjużpierwszebociany,stawiajączwysokacienkie,
długienogi.
Nadbrzegiem,napożółkłejtrawie,rozsiadłosiękilkupowstańców.
Mielinagłowachbrudnekonfederatkiiotulalisięstrzępamipodartych
mundurów.Rozmawiali,popijającwódkęzjednejbutelki.
Prawdopodobnieniebyłatopierwszabutelka,bojużbylinietrzeźwi.
Niekrępującsię,głośnoprzeklinaliLangiewicza,życzącmurosyjskiej
kuliwłeb.WspominalibitwępodGrochowiskami,dzielącsię