Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
możliwiebezpiecznemiejsce.
PewnegodniazranawezwaładosiebiepanówBochniaka
iSetkowicza.Rządca,stękając,umieściłpękatąfiguręwfotelu,patrząc
pytająconamłodądziedziczkę.KiedywszedłSetkowicz,lekkoskinęła
mugłowąipoprosiła,byusiadł.
–Mamnadzieję,żepanowiezdajeciesobiesprawę,jakniesłychanie
niebezpiecznejestdlanassąsiedztwoSarnik–odezwałasię
stanowczymtonem.–TamwszyscychłopisąnausługachMoskali
iwiedząonasowielezadużo.Wkażdejchwilimożemysię
spodziewaćnajazduirewizji.Lazaretjestzagrożony,Zameczek
również.
–Świętaprawda–potwierdziłpanBochniak.–Łaskaboska,
żedotejporyjakośomijałynasgłównekolumny,aletrudno
przewidzieć,cobędziedalej.
Ninapomyślała,żerzeczywiścieMakówjakdotąduniknął
najazdów,jakbychroniłagoczyjaśprzemożnaopieka.Jednakżenie
wolnoimbyłoliczyćnacudisądzić,żetakasytuacjautrzymasię
dokońcapowstania.Niewierzyła,żetosamaOpatrznośćopiekujesię
Makowem,bodokołapłonęłykościoły,księżabylimordowani
iniszczaływspaniałezabytkowebudowle.Poczułazimnydreszcz,
wyobrażającsobie,żetomożecarskiewładzechroniłypałacdla
swoichcelów.Nie!Prędkoodrzuciłatęokropnąmyślizaczęłasię
głośnozastanawiać,gdzienależałobyprzenieśćlazaret.Wspólnie
rozważalikażdąpropozycjęiprzyjrzawszysięjejbliżej,zgodnie
jąodrzucali.NakoniecpanBochniakdoszedłdowniosku,
żenajlepszymschronieniemdlalazaretubyłbysampałac.Ninajuż
dawnorozmyślałanadtakąewentualnościąinawetskłonnabyła
wyrazićnatozgodę,ponieważlepszegomiejscaniebyło.
–Mamobowiązekostrzecpanią,żewrazieodkryciawtymdomu
lazaretu,pałacbędziezniszczony,amyzostaniemyzamordowani
–oznajmiłSetkowiczsztucznieobojętnymgłosem.
Ninapobladłainerwowozatarładłonie.
–Zdajęsobieztegosprawę!Zresztągdziekolwiektenlazaret
odkryją,czekanaszguba.Aleinnegowyjścianiema.Ranniniemogą
pozostaćwlamusie.
–Słusznie,alegdziepanihrabinazamierzaichumieścić?–zagadnął
panBochniak.PodobniejakNina,byłzakochanywpałacuipragnął
gochronić.
–Niestety,niewiemgdzie–westchnęła.–Trzebabędziezająćkilka
salwpółnocnymskrzydle.Alecozrobić,gdybynaglewpadłowojsko