Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
Wdrugiejpołowielistopadanastałatakostrazima,jakiejnajstarsi
ludzieniepamiętali.Wichryzpółnocyprzynosiłyzawieje,wktórych
świataniebyłowidać.Ogromnezaspyzalegałynadrogachiścieżkach,
akiedynieborozjaśniałosięnachwilę,całyświatlśniłjaskrawąbielą
rażącąoczy.Mrózścisnąłziemięlodowatymiokowami.Drzewa
łamałysiępodokiściąlubpękałyzhukiemodprzeraźliwegomrozu.
Rzeki,jezioraistrumieniestanęły,skutegrubąlodowąskorupą.Nawet
odwiecznebagnanaŁysejPolaniezamarzły.
Niniesięzdawało,żeczassięzatrzymał,adnimijałyjednostajnie
inicnieprzerywałoichrozpaczliwejmonotonii.Niczymbezlitosna
kropladrążącaskałęniepewnośćzżeraładotkliwieioczekiwanie
najakąświadomośćstałosiępełnetrwogi.Całymidniami
przesiadywaławsaloniku,któregooknawychodziłynadziedziniec,
nasłuchując.Każdynadjeżdżającykońwywoływałszybszebiciejej
sercaipozostawiałrozczarowanie,gdysięokazywało,żenieprzynosi
wiadomościodmęża.Nocerównieżbyłycorazbardziejnieznośne.
Sypiałakrótkoiźle.Złesamopoczucieistałyniepokójodpędzałysen.
Wczasiebezsennychnocy,któredłużyłysiębezkońca,snuła
rozliczneprzypuszczenia,jednebardziejszaloneoddrugich.Byćmoże
napróżnoczekałanajakąświadomość.
Zewzględunaostremrozyzaprowadziławdomuoszczędzanie
opałuipalonotylkownielicznychpokojach,bopieceikominki
pochłaniałypotworneilościdrewna.Poleciłapalićtylkowkuchni,jej
sypialniibuduarku,małejjadalniorazpokojachsłużby.Wychodząc
dosieni,trzebabyłonakładaćkożuszki!Miraprzeniosłasięzpiętra
ispałanasofiewbuduarze.Wszystkiedużesaleszczelnie
pozamykano.ZpowoduciężkichwarunkówbytowaniaNinazezwoliła
uboższymgospodarzomzbieraćwswoichlasachsuszizeschłeoraz
połamanedrzewka.
Następnegodniapowyjeździemężanapisaładoniegodługi,czuły
list,wyjaśniającnieporozumienieibłagającchoćojednosłowo,bodaj
tylkoznak,żejejwybaczainieczujedoniejurazy.Wręczyła
wiadomośćkurierowi,któryprzybyłdoMakowa,przywożącpieniądze
dladoktorairannychpowstańców.Alemążnieodpisał…
Leżącnocamiwmiękkimłożu,wogrzanympokoju,podążała