Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jakdawniej.Niemogłamtegozrozumieć.Kiedyśzapytałamosobno
idziadka,dlaczegotaktrudnoimzesobąbyć,skorosiękochają.
Obojeodpowiedzieliwymijająco.Byłampewna,żecośsięzatym
kryje,jakaśhistoria,zdarzenie,itychdwojełączyzmowamilczenia.
Usiadłamobokniejidotknęłamdelikatniejejręki.Onazawszebyła
zapachem.Ulotnym,trudnymdookreślenia.Wtuliłamsięwniego,
obejmującjejwiotkieramiona.Przezmomentzdawałosię,żeobok
leżywilczycaJoy,szlachetnailśniąca,ooczachmądrzejszych
odludzkich.
Jestturazemznami,prawda?KochanaJoymamawychwyciła
mojąmyśl.
Tak,Joyzawszejestznamipocałowałamwpoliczek.
Chodź,zapalimyświecewstałaiskierowałasiędosalonu.
Kredensbyłciemnyipojemny,babciaKlaratrzymaławnimrzeczy
jeszczezczasówswojegodzieciństwaimłodościswojejmatki,
Melanii.Najednejzłekstałzawszerządświec,zapalałaje,mówiąc,
żedomżyje,dopókijestwnimświatło.Bezzapalanialamppowoli
umiera,ajegośmierćjestrówniebolesnajakodchodzeniebliskich.
Tendomsłuchałjejpoleceńirad.Byłnakażdejejzawołanie.Toona
gostworzyłananowo.Powojnie.Poburzy.Stałasięjegoostoją.
Kiedyjejzabrakło,domzmarkotniał,sposępniał.Powolicichł.Nawet
deskiwpodłodzenietrzeszczałyjakdawniej.Oknastawałysię
bardziejszare.
Świecebyłybiałeibłyszczące.Zapaliłamjednąznich,postawiłam
obokksiążeknastoliku.Usiadłamnapodłodze,tużprzykrześle,
naktórymsiedziałamama.Głowęoparłamojejkolano.Patrzyłam,jak
płomieńrozświetliłtwarzdziadka.„Życiestalesięprzemienia,
księżniczko”,powiedziałostatnimrazem.„Dobrze,żeprzyjechałaś,
pięknyprezentnakoniec.Iwieszco?Taszarlotkajestświetna”.
Przywiozłammuwtedywrazzinnymizakupamijegoulubioną
szarlotkę,podobnądotej,którąpiekłababciaKlara,rozsiewając
zapachwcałymdomu.Drżącąrękąsięgnąłpoczajnikirozlałwrzątek
nablat,przepraszałzacałytenbajzelibrakwszystkiego,tłumacząc,
żejemuniewielepotrzebadożycia,awszystkoitakmaswójkoniec.