Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Metka
Podrugiejstronieulicy,niecowlewoodnaszej
furtki,stałdomekwogrodzie.Niebyłanibrzydki,ani
ładny.Jaktosiędziało,żeprawiezawszestał
onpustkami–trudnobyłodociec.Taksięjakośdziwnie
składało,żektotylkozamieszkałwtymdomu,najwyżej
popółrokuwynosiłsięznaszegomiasteczka.
Jedynymstałymlokatoremzawszeopustoszałego
domubyłpanPopiołek.Listonosz.Zajmowałondwa
maciupeńkiepokoikiwoficynce,byłwdowcemimiał
dwiecórki,bliźniaczki,ZosięiWisię.Dziewczynkibyły
takpodobnedosiebie,żejaodróżniałemjetylko
pokolorzewstążek,jakienosiływcienkich
warkoczykach.Obydwieprzypominałymałekociaki
opopielatejsierści,odzywałysięrzadko,azawsze
razem,byłypoważne,uroczysteinaczerwonejwstążce
wodziłypoulicyczarnąowieczkę,którąnazywały
Perełką.
PerełkamałychPopiołeczektomiałbyćcudmądrości
iprzywiązania.Takprzynajmniejzgodniezapewniały
obiesiostry.Muszęprzyznać,żeczarnaowcachodziła
zadziewuszkamikrokwkrokipobekiwała,gdysię
naniąwołałopoimieniu.Pozatymbyłaowcąitylko
owcą.Ajejoczyspoglądałynaświatospaleiłzawo.Ito,
takmisięprzynajmniejzdaje,najbardziejsięmałym
Popiołkomuichowieczkipodobało.
–Takajestcicha!–zachwycałasięniąZosia.
–Itakałagodna!–odpowiadałanatychmiastWisia.
Ano,dobrze!Popiołkiiichcichaowieczkakochały
siębardzo,czegóżwięcejpotrzeba?
Przezjakiśczasdziewczynkiniepokazywałysię
zeswojąPerełkąnaulicy.Podobnoowieczkabyła
chora.Ażtunagle,pewnegopopołudnia,Popiołki
wpadajądomojegoogródka.Buziezapłakane,oczyny
pełnełez,abrodytakimsiętrzęsą,żesłowa
powiedziećniemogą.
–Cosięwamstało?–pytam.
–Ach,panie!–jęknęłaWisia.