Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kolorowymczasopismem.KiedyAniasięzbliżyła,dostrzegła,żeto
katalogsukienślubnych.
Jakieśliczne!powiedziałazuznaniem.
Ach,toty,Aniu.PannaOfeliadopieroterazdostrzegła
dziewczynkę.
Wybierapanisuknię?
Ależskąd!RozmarzenieztwarzypannyOfeliinaglezniknęło.
Prędkimruchemzamknęłakatalogischowałagodoszufladybiurka,
jakbysięwstydziła,żezostałaprzyłapananawybieraniuślubnej
kreacji.Aniazupełnienierozumiaładlaczego.Chętniepomogłaby
wprzygotowaniachdowesela,alepannaOfeliazachowywaładystans,
pozatymwciążjeszczeniewyznaczyładatyślubu.Szukaszciekawej
książki?zapytała,zmieniająctemat.
Tak,chciałabymcośpoczytać,ale...
Zarazcośdlaciebieznajdę.Bibliotekarkawstała,niedającAni
dokończyć.
„Trochędziwniesięzachowuje”pomyślaładziewczynka.
PannaŁyczkopodeszładoregału.Nibywybierałalekturę,alewciąż
byławyraźnierozkojarzona.Czydenerwowałasięnadchodzącym
ślubem?Rodzicetakuważali.AleAniachybalepiejodnichznała
pannęOfelię.Cośwyraźniegryzło.
Cotomogłobyć?
Jakmiewasiępaniojciec?
Dziękuję,dobrzeodparłapannaŁyczko.
„Hm,tochybanieojejtatęchodzi”pomyślałaAnia.
Nagle,gdystojącewpobliżudwieczytelniczkiprzeszłydo
mniejszejsalki,pannaOfelianiespodziewanieodwróciłasiędoAni
ijakbysamabałasiętego,corobi,rzekłaszybko:
Mamyproblem.DUŻYproblempowtórzyłazgrobowąminą.