Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zlekkimwyrzutem.
–Naprawdębardzomiprzykro,żemaszprzezemniekłopoty.–
Kobietawestchnęła.–Niewiedziałam,dokogosięzwrócić.
–Kochana,przecieżwiesz,żenamniezawszemożeszliczyć.–
PannaOfeliauścisnęładłońkobiety.–Jesteśmyrodziną.Ryszard
zrozumie.Tonajwspanialszymężczyznanaświecie.–Policzkipanny
Ofeliiporóżowiały,ajejtwarzrozjaśniłuśmiech.–Lepiejpowiedzmi,
cosiędzieje.Sytuacjasiępogorszyła?
–Musisznampomóc.Łukaszwpakowałsięwwielkiekłopoty.
–Niemożemytutajrozmawiać.–PannaOfeliaściągnęłabrwi,
widzącznowuzbliżającychsięAnglikówikraba,machającegodoniej
wesoło,jakbybyliznajomymi.–ChodźmydoZapiecka,pomówimy
swobodnie.Tamzawszejesttłocznoigwarno.Niebędziemyzwracać
uwagi.
Kobietyudałysiędorestauracjiserwującejpysznedaniakuchni
polskiej.
Znalazływolnemiejscaizamówiłypopółmiskupierogów.
–Lucyno,wyjaśnijmiterazwszystkodokładnie...Wcosięwplątał
Łukasz?
–Och,Ofelio,nawetniewiem,odczegozacząć...–Kuzynkapanny
Łyczkowestchnęła,opierająctwarznadłoniach.