Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Billysiedziałprzyśrodkowymstole,pochylającsięniezgrabniewkierunku,
wktórymtoczyłasiękonwersacja.Niktniewydawałsięgozauważać.Nawet
Frankgoniedostrzegłprzypierwszymspojrzeniunapomieszczenie.
Billy!zawołałFrank.
Billypodskoczyłzminąwinowajcy.Frank?uśmiechnąłsięszczę-
śliwy,żektośzwróciłnaniegouwagę,apotemusiadłprosto.Przynieś
sobiekrzesło.
SzukampewnychinformacjiwyjaśniłFrank,siadającnaprzeciw
Billy’ego.
ByćmożemamjakieśpowiedziałBilly.Alemamostatnioogromne
kłopotyzpamięciąpowiedział,spoglądającnapustyoddawnakubek,
któryzapewnenawetniebyłjego.
Frankskinąłnabaristę,którywkrótcepostawiłnowykubeknastole.
PamiętaszcośokradzieżynaposterunkupolicjizapytałBilly’egoFrank.
Billywzdrygnąłsię,ajegooczysięrozszerzyły.Rabunek,mówisz?
zapytałbezprzekonania.Gwałtownieobrzuciłspojrzeniempomieszczenie,
ale,jakzwykle,niktniezwracałnaniegouwagi.
Frankpołożyłnastoledwiesztukizłota,ignorująckwaśneuczucie
wtrzewiach.Niemógłsobiepozwolićnawydanietakichpieniędzy,zwłasz-
czabezpewności,czypłacizaślad,czyzabezwartościoweplotki.Wiedział
jednak,żeniebędzietotanie.Pochyliłsiębliżej.Dwienocetemupowie-
działcichozłodziejewynieślicałystosdokumentów.
Niebrzmitojakcoś,comożnazapamiętaćbezuszczerbkunazdro-
wiupowiedziałBilly.Obrzuciłwzrokiemsztukizłota.BojęsięFrank,
żepytaszniewłaściwąosobę.
TozłotowarknąłFrank.
Przykromi,niemogęwtympomócpowiedziałBilly.Ponownierozej-
rzałsiępopomieszczeniuidodałJeślinawetcośbymwiedziałorabunku,
tojesttotenrodzajsprawy,októrejpróbowałbymzapomnieć.Jeślinawet
wiedziałbymojakimśdrobiazgu,jakto,ktomógłpomagaćwlogistyce,to
niejestwarteryzyka,byobudzićsięizobaczyćswojebutypełnegównajaka.
Frankgapiłsięnaniego,aleBillymilczał.Jaknakogoś,ktożyłzdzie-
leniasięinformacjami,Billymiałdziwnyzwyczajwyrażaniasięmałokon-
kretnie.Gównajaka?zapytałFrank.
WYCZERPUJĄCEWYSZUKIWANIEINFORMATORA
11