Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
natyleprzytomność,żestarałsięłapaćgałęzie,
tejednakżewymykałymusięzłapek.Bombo
zprzerażeniemobserwował,jakjegoprzełożonyoddala
sięodniego,lecącwdół.Takszybko,jaktylkomógł,
zszedłzdrzewaistanąłobokleżącegonamchustarszego
kolegi.Tenoddychałciężko.Chciałcośpowiedzieć,ale
tylkootworzyłpyszczek.
Ratunku!krzyknąłzcałychsiłBombo.
Niktnieprzychodził,aBomboniewiedział,czy
mastaćprzyrannym,czyiśćpopomoc.Tysiącemyśli
przebiegałymuprzezgłowę.
Wpewnymmomenciezauważyłmisiaojasnym
futrze.Byłzapewneczłonkiemzespołusprzątającegolas.
Hejkolego!zawołałidźpopomoc.Mamy
wypadek.
PrzybyszpatrzyłnależącegoPetazobojętnością.
Słyszałeś?Wezwijpomocpowtórzyłcorazbardziej
zdenerwowanyBombo.
Niewiem,dokądmampójśćusłyszałznówten
samobojętnygłos.
Doszpitala.Toniedalekostąd.
JestemzmęczonyBombousłyszałodpowiedź.Poza
tymniewiem,gdziejestszpital.Mogęzabłądzić.Nie
jestemstąd.
Tousiądźtutaj,ajapobiegnępopomoc
zadecydowałBombo.
Tomipasuje.Przynajmniejtrochęodpocznę
zgodziłsięmiśojasnymfutrze.
Bomborzuciłsiębiegiemwkierunkusiedziby
korporacji,obokktórejznajdowałsiępunktmedyczny.
Gdydobiegł,otworzyłdrzwiiznalazłsięwrecepcji.
Zaladąsiedziałamisiaubranawbiałyfartuch.
Wypadek!krzyknął.MójszefPetespadł