Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ZKOSĄLEPIEJNIEZACZYNAĆ
niechciałwydawaćzawodnikomsprzętu.Nierazwyska-
kiwałwkurzonyzklubowegobudynkuirzucałwinnych
pękiemkluczy.Atymczasemgdymojekorkirozpadłysię
zestarości,panPyziozaprosiłmniedomagazynuiwydał
nowiutkiepolsporty.Zawszemogłemdoniegowpaśćpo
nowespodenkiczykoszulkę.
WMirkowiemieliśmyfajnąekipę.AndrzejZagończyk
naprawdędawałradę,występowałmiędzyinnymiwdru-
giejdrużynieLegiiWarszawa.WłodekPabisiakposzedł
późniejdoPolonii.JanekŚwiątekspokojniemógłgrać
wpierwszejlidze,alejakośmuniewyszło.Byłjeszcze
JanekGrabski,największygaduławdrużynie.
Kiedyśprzedmeczemsiedzimywszatni,aJanek
donas:
-Chłopaki,dzisiajnaluziewygrywamy,sędziujemój
kumpel.
Wdziesiątejminucietenkumpelpokazałmuczerwo-
kartkę,amydostaliśmywdupę.Cóż,bywa.
Szybkosięzaaklimatyzowałemwszatni,bochłopaki
zobaczyły,że„Kosa”cośpotraf.Pamiętam,jakgraliśmy
zrezerwamiLegiinagłównejpłycieprzyŁazienkow-
skiej.Meczzakończyłsięwynikiem3:3,ajawalnąłem
hattricka,przedstawiającsięklubowiwnajlepszymoż-
liwysposób.„Dzieńdobry,Romekjestem,dziśukłułem
trzyrazy,akiedyśbędęuwasgrał”.Jużwtedydotarły
domniepogłoski,żedziałaczeWojskowychzapytalipo
meczuogówniarzazMirkowa.Wiedziałemjednak,że
15