Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
KOSA.NICZEGONIEŻAŁUJĘ
Sobolewskiego.Dostałemcynk,żemniechcą,alepodczas
rozmowyusłyszałem,żejeszczemuszęsięograćiżeza
wcześnienaWidzew.
NiemiałemdoSobolewskiegożalu,rozumiałemgo.
WróciłemdoWarszawyzniczym,alewiedziałemjuż,że
chcęzmienićotoczenie.Gdywięcw1987rokuzgłosiła
siępomniedrugoligowaGwardiaWarszawa,niewaha-
łemsięanichwili.
Tamporazpierwszyprzekonałemsię,cotaknapraw-
znaczytwardarękatrenera.ZespółprowadziłHenryk
Szczepańskinazywanyprzezszatnię„Burzą”.Szkolenio-
wieckierowałsięgłówniedwiemazasadami:
1.Piłkarznigdyniemakontuzji.
2.Jakmówi,żema,toprzesadzaalbokłamie.
Pamiętam,jakjedenzzawodnikówzgłosiłmukie-
dyśuraz.
-Trenerze,straszniebolimnienoga,niedamrady
grać.
-Cotypieprzysz?!Wyleczymycię.Bezpośrednio
przedsnemnałóżsobienanogęsmaleczgęsiidajnato
gazęzdenaturatem.
Facetranowstał,zobaczyłczerwonąplamęipomy-
ślał,żezarazmutanogaodpadnie.A„Burza”oczywiście
wystawiłgoodpierwszejminuty.Gośćanisłowemnie
zająknąłsięokontuzji.
Oglądaliścieflm„ByćjakKazimierzDeyna”?Napo-
czątkujesttamscena,wktórejtrenerwoładosiebie
24