Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przestrzeni,głowyopadałyimnapiersi.Corazczęściejwidziałem
zatrzymującychsięisiadającychnaschodachmijanychdomów.
Wpewnymmomencieczołówkabiegnącaprzednamiorzekła,
żeczłowiek,któregocojakiśczaswidzimywprzecznicy,aktóry
biegnieprawierównolegle,jestostatnim,anie,jaksądzono,
pierwszymspośródnich.Postanowionowięcskręcićikontynuować
biegpolepszej,jakprzypuszczano,nawierzchni.Skręcilibez
ostrzeżeniaiczęść,pośródniejja,pobiegładalejbeznich,nawprost.
Zmęczeniedawałosięweznakirównieżmnie.Zacząłemzostawać
wtyle.Zatrzymałemsię.
Wtedywłaśnieostatnizbiegnącychprzedemnąobejrzałsię
zasiebie,zawahałsię,zawrócił,znowusięzatrzymał,cośkrzyknął
dopozostałych.Biegnącyzaczęlisięzatrzymywać,aniektórzyspośród
nichruszyliwmojąstronę.
Cóżwięcmiałemrobić?Przybrałemhieratycznąpozę,podniosłem
ręcejakdobłogosławieństwaigromkimgłosemrozpocząłem
deklamację:
Puruszaszapirawapurakarmana,
Apuraataramakarmawarana,
Litudo?
Valpurakarmapaakrysza,
Garudapuszpara,
GarudaarPisza.
Matudo?
Aniołydwaznatką,
Zmielonymwęgorzem,
Wbłękitnejemalii.
Icichutko,żebyinninieusłyszeli,dodałem:
Aleczywamto...pomoże?
Mojewigilie
Poczułemnaramieniudelikatnydotykdłoni.