Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięnapawałem.Jegostanradykalniewykraczałpoza
cokolwiek,comożnanazwaćogrodemangielskim.
Nieczytelnyukładogroduzdominowałystareizniszczone
roślinywrazzsamosiewamiiinnymichwastami.Niebyło
tuhortensji,lilakówczynarcyzów.Naparstnic,rezedczy
nasturcji.Naszczęściezmysłymógłcieszyćjaśminowiec,
któryjużobficiewypuściłpąkimożnabyłopoczućjego
słodkizapach,którywiedziałem,żewzmożeswąwoń,
imbardziejzmierzchbędziegęstniałiuciekałwnoc.
Odwróciłemsięiruszyłemwkierunkuzadaszonego
murowanegotarasu,któregogranicerównieżwyznaczały
tralkipokrytenasyconymszmaragdembluszczu.
Wspiąłemsięposchodach,zktórychczwartystopień
wyszczerzyłpęknięciemswąpowierzchnię,wybałuszając
siękugórze.Gdypostawiłemnanimstopę,obróciłemsię
napięciewstronęogroduiusiadłemnaichszczycie.
Znowupochyliłemmyślnadogrodemiplątaninąjego
nieuporządkowanejizniszczonejwegetacji.Wiedziałem
już,żeprzywróceniegodoswojejświetnościstaniesię
terazjednymzcelówbywyratowaćzieleńspod
okowówentropii,abymogłaonapełnoprawniedopełniać
tenazylharmonią.Opróczjaśminowcaijegorozłożystych
kłębówgałązekobsypanychbiałymikwiatami,poprawej
stronieogrodunajegoprzeciwnymbieguniestałzkolei
czarnybezzrównierozkwitłymkwiatostanem.Widokten
dawałnadzieję,żeniewszystkostracone.
Zakotwiczającwsobietenzamysł,wstałemizszedłem
zestopnizazielenionegotarasu,iruszyłemwprawo,
byzamknąćklamrąobejściedworkuzewszystkichstron.
Kumojemuzaskoczeniuzauważyłem,żejegoboczna