Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
piegów,mimożeDanielajakzawszeuparciewciskałaminagłowę
kapelusz.
–Maszrację–odparłamkrótko,nacoczeszącamniekobieta
kiwnęłagłowązzadowolonąminą.–Zamieńmysięubraniem.
Danielarozdziawiłaustaniczymkarpwyjętyzwody.
–Alenie…nie…
–Rynnmówiła,żechodziomojegopotencjalnegomęża.Lepiej,
żebymtosprawdziła.
PochwiliDanielazwielkimniezadowoleniemzałożyłamoją
suknięirozpuściławłosy.
–Aco,jeśliprzyjdziekról?–spytałazprzerażeniem.
–Strażnikzostaniepoinformowany,żebyminieprzeszkadzać,
bosięmodlę–odparłam,wciągającprzezgłowębeżowątunikę
noszonąprzezsłużbę.Jeszczetylkoczepekiniktmnieniepozna.
Służącyitakzawszewbijaliwzrokwpodłogę.
Wypowiedziałamrozkazyprzezzamkniętedrzwi.Gdyzzewnątrz
dobiegło:„Takjest,waszawysokość”,Rynnzachichotała,natomiast
Danielajeszczebardziejsięnajeżyła.
Wyśliznęłyśmysięnakorytarz,zostawiającniezadowolonąkobietę
wśrodku.Chybateraznaprawdęsięmodliła.
Rynnpoprowadziłamniedozachodniegoskrzydła.Wkroczyłyśmy
dociemnejkomnaty,apotemprzeszłyśmynabalkon.Wońpnącychsię
turóżwisiaławpowietrzu.Widziałamciemnyzarysciałasłużącej
natleroziskrzonychświatełmiasta.Pokazałamidłonią,byschylić
głowę,potemminęłyśmyrządpomieszczeń.Wkrótceprzycisnęłapalec
doustiwskazałabrodąokno.Ciekawośćwyparłastrachizajrzałam
dośrodka.Księżycoświetlałdwaprzyciśniętedosiebieciała.Dopiero
pochwilipoznałamksięciaDorienaDaireicórkęogrodnika.Całował
jązzapalczywościąznanąmijedyniezksiążek,któreudałomisię
wykraśćzbiblioteki.