Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Kanngwałtowniepodniósłgłowę.Wszyscyzauważyli,żeposiada
dwojeoczuipewniezaczęlizadawaćsobiepytanie,którewładcajako
jedynywypowiedziałgłośno:
–DlaczegozwącięJednoOko?
NaustaKannawpełzłdrwiącyuśmieszek.
–Zarazcipokażę.
Zrobiłosięciemno,awdłoniachmężczyznyzapłonęłofioletowe
światło.
–Czarnoksiężnik!–krzyknąłktośwtłumie.
–Zabijciego!
Widziałamoświetlonefioletowąpoświatąprzerażonetwarze
strażników,kiedywahalisię,czyzaatakować.Naglebłysnęło
złowieszczo,amężczyźnizniknęli.Pochwilirozległsięgłos,ale
trudnobyłosięzorientować,skądpochodzi.
–Przeklinamcię,Moranie!BrukAvereelspłyniekrwią
mieszkańców,atwojacórkabędziepłacićcenęzatwązuchwałość.
–Braćich!Totylkosztuczki!–wrzasnąłojciec.Mojeserce
zaczęłobićjakszalone.Wokółmnienaglezrobiłosięniepokojąco
pustoicicho.
Usłyszałam,jakkrólwyjmujemieczzpochwyiszepczewmoim
kierunku:
–Ukryjsię.
Cośzostałoprzewrócone,jedenzestrażnikówwrzasnął.Ciemność
wtejchwilibyłatakgęsta,jakbynaświeciezgasłosłońce
izdmuchniętoostatnipłomieńświecy.Ześlizgnęłamsięztronu
izaczęłambiecwkierunkutylnegowyjścia.Ciężkasukniaszeleściła,
sprawiając,żeczułamsięjakżywycel.Naglecośwemnieuderzyło.
Poczułamjeszcze,jakktośchwytamniepodpachyipomagawstać,
apotemciągniezanadgarstek.Naszczęściemójtowarzyszodnalazł
dłoniąklamkę.Światłoobrysowałokonturdrzwi,kiedyjeotworzył,