Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
1Asteriee
Obecnie
Caribatalispłonęłoispływałokrwią.
–Ukryjsięwszafie!–pisnęłaDaniela,mojaosobistasłużąca.–
Zaryglujemydrzwiodzew…
Jejgłosutonąłwhukuwystrzału.Naszemiastotętniło
nieujarzmionymhałasembitwy.Snułoopowieśćokońcuwszystkiego,
cotakbardzokochałam.Zdawałamsobiedoskonalesprawę,żejasne
elewacjedomówsplamiłakrew,któraterazrównieżspływaławśród
błotnistejwodydorynsztoku.Zielonepolakołyszącesięzpodmuchem
wiatru,ciężkieowoce,podktórymiuginałysięgałęzie…Towszystko
zasypałpopiół.
–Zostańzemną!–Złapałamjązarękawwysadzanejametystami
szaty.Pokręciłagłowązprzerażonąminą.Wjejoczachodbijałsię
blaskognia,którytrawiłnaszekrólestwo.
–Znaszzasady!–odparła,zapinającszybkomoją
najszykowniejsząsuknię.Robiłomisięsłabonamyśl,żezachwilę
weźmienaplecystrzałyprzeznaczonedlamnie.
Włożyłamiwrękęfiolkęztrucizną,wyrywającmnietymztransu.
–Jeśliodkryjąpodstęp,wiesz,comusiszzrobić!
Wzdrygnęłamsię,patrzącnafioletowypłynprzelewającysię
wszkle.Zdawałsięogrzewaćmojepalce.Wciągnęłamnaplecy
skromnybeżowyprzyodziewek,którynosiłasłużba.
–Tobarbarzyńcy.Jeślidorwąciężywą,będzieszmodlićsię
ośmierć–oznajmiłaDaniela,przygryzającznerwówwargę.
Pomogłamjejzałożyćwoal.
Byładlamniejakmatka.Uściskałamjązpłaczem,apotem
pozwoliłamjejodejść.Grzechotkluczawzamkuprzyprawiłmnie