Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
opanicznydreszcz.Wyjrzałamukradkiemprzezokno.Mojeukochane
królestwospowijałdymiogień.Żołnierzemężniewalczyli,broniąc
murów,alenajeźdźcamiałprzewagęliczebnąicóż…Byłgotowy
nawszystko.Żołnierzewrogawyglądalijakmonstraznajgorszych
koszmarów.Mielinatwarzachpotwornemaskizwymalowanymi
czaszkami.Naichszyjachpobrzękiwałynaszyjnikizkości.Potężni
mężczyźnigórowalinadrycerzamikrólestwaAvereel,którzywswoich
srebrzystychzbrojachprezentowalisiędośćdelikatnie.
Kątemokadostrzegłambłysk.Danielaruszyłanamoimkoniu
przeztłumwznosiłamiecz,któryprzedmomentembłysnął
wporannymsłońcu.Jejbrawuranietrwaładługo.Jeden
zwojownikówzepchnąłzsiodła,apotemzerwałsrebrzystywelon,
któryskrywałjejtwarz.
Uzurpatorka!wrzasnął.Mojeserceobjąłlodowatystrach.
Wydałamzsiebiekrzyk,czymzwróciłamuwagęichdowódcy.
Odnalazłamgowmorzuciał.Zdecydowaniesięwyróżniał,nosząc
nagłowiedziwnąkoronęzporoża.Naszeoczyskrzyżowałysię
namoment,cowzbudziłowemniejeszczewiększąfalęprzerażenia.
Widziałam,żemniedostrzegłipomnieidzie.
Byłwysokijakwszyscywrogowie.Niemiałnasobiezbroi,jego
jedynąochronąprzedmieczemokazałasięokrągłatarcza.Trzęsącąsię
dłoniąwyjęłamsztyletzwyściełanejatłasemszkatuły.Wdrugiejręce
nadaltrzymałamfiolkęztrującympłynem.Mogłamtylkoliczyćnato,
żerycerzebroniącydrzwimojejkomnatygozabiją.
Pochwilinakorytarzuusłyszałamzanimiodgłosywalki.
Schowałamsięzawielkimkrzesłem.Czułamsłonysmakpotu,który
ściekałmipotwarzyioblepiałkark.Wiedziałam,żesytuacjajest
beznadziejna.Drewnianedrzwitrzęsłysięoduderzeń,przezszparę
nadolepopłynęłakrew.Jejzapachsprawił,żezrobiłomisię
niedobrze.Odwróciłamsiędookna,żebyzłapaćoddech,aleitamnie
znalazłamukojenia,bowońposokimieszałasięzdymem.