Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
1.Gdziepopełniłambłąd?
KiedyElkausłyszałaprzeciągłyjęk,drgnęłazaskoczona,ponieważ
wpierwszejchwilinieskojarzyła,żewyrwałsięzjejwłasnejpiersi.
Zarazjednakuświadomiłasobie,żetenmimowolnydźwiękjestjedyną
uczciwąreakcjąjejorganizmunato,cosięaktualniedziało.
Miaładość.Nadeszłapora,bytoprzyznać.Itakprzeztekilkadni
zrobiławięcejniżniejednaosobanajejmiejscu.Uczyniłazadość
konwenansom.SzczerzewspółczułaJustynieiprzezostatnitydzień
codzienniejejtookazywała:pocieszała,przytulała,ocierałałzy,
karmiłaiparzyłaulubionąherbatę.
Dziśjużjejsięniechciałoaniprzytulać,anipocieszać.Wzbierał
wniejbuntprzeciwkołzom,złorzeczeniominiekończącymsię
pytaniom,naktórenigdynieznajdowaładobrejodpowiedzi.Miała
ochotęnakojącąchwilęsamotności.Naciszę,wktórejnajlepiejsię
pracowało.Nakocikubekgorącejherbatyzcytryną,które
niezawodnierozgrzewaływtakieponurednijakdziś.
Patrzącnapogodęzaoknemisłupekrtęcinatermometrze,trudno
byłouwierzyć,żetostyczeń.Lejącysięzniebadeszczzamienił
podwórkowbłotnistegrzęzawisko.Wjednejzkałużutknąłniebieski
kartonikpozimnychogniach,któryjakośwymknąłsięzkubłaprzy
garażu.Stojącenaskrajulasumodrzewiesmętniezwieszałyociekające
gałęzie.Nanajbliższejsośnieskrzeczałaponurowrona.
Babciazwykłamawiać,żewtakąpogodęczłowiekniemasumienia
wyrzucićnadwórnawetpsa,aonapodzielałaopinię,oczym
dobitnieświadczyłrozciągniętypodstołemowczarekpodhalański.Pies
miałnaimięKlops,choćwniczymnieprzypominałpulpeta,raczej
kudłatydywanik.ToPatryk,jejsyn,uparłsięnaKlopsa,gdyroktemu
zdecydowalisięprzygarnąćpsazeschroniska.Zuwaginaznaczne
rozmiary,którezwierzakmiałosiągnąć,założyli,żezamieszka
napodwórku.Dominikzbudowałmuwspaniałąbudę,ztakąsamą
czerwonądachówką,jakąpokrytybyłdachichdomu.Przezkilkadni
PatrykofiarniewłaziłdobudyrazemzKlopsemipokazywałmu,jak
tamfajnie,aleszybkosięokazało,żepiesniezostałstworzony
dowarunkówpolowych.WkrótcezyskałksywęKsięciunio,azamiast
niegodobudywprowadziłsiękot.
Zbliżyłaczołodozimnejszyby,próbującwypatrzećBonifacego,