Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ciuszków,więczgodnieuznaliśmy,żepracowniabędzie
musiałapoczekać.Zresztąprzezcałyczas,kiedysynek
byłmalutki,Elapracowałanadobrazamiwjegopokoju,
wktórymitaknieprzebywał.Łóżeczkostałownaszej
sypialni.Takbyłołatwiej.
Uśmiechnąłemsięnatowspomnienieiotworzyłem
pralkę.Wrzuciłemkapsułkędobębnaiustawiłem
godzinnyprogram,poczymposzedłemdokuchni.
AniaorazLeokadiasiedziałyprzystoleijadły
zarumienionetosty.Usiadłemprzycórce,całując
jąwgłowę.
–Smacznego.
–Tatusiu,apójdziemyulepićbałwanki?
–Jasne.–Ugryzłemchrupkiepieczywo,aserzaczął
ciągnąćsięzustdokanapki.
–Fuj!–zareagowałacóreczka.
–Amożezabioręciędokina?–zaproponowała
teściowa.–Tatuśmakilkasprawdozałatwienia.
–SzepnęłacośjeszczeAnidoucha.
–Tak!
Byłemjejwdzięczny,żemipomagaławtychtrudnych
chwilach.Wiedziałem,żetakżecierpiała,wkońcustraciła
córkę.Niewyobrażałemsobienawetjejcierpienia.
Rodziceniepowinnichowaćswoichdzieci.Toniebyło
normalne.
–DzwoniłaKarolinaMotyl,znaszją?–zapytała
Leokadia.
–KoleżankaEli.Pracujewgalerii.
–Mówiłacośorzeczachdozabrania.–Kobieta
posmarowałatostdżememipodaławnuczce.
–Podjadęponiedzisiaj–odparłem.–ZabioręKarola.
Wydajemisię,żepotrzebujespokojui…
–Irozmowy?–dokończyłamyśl,uśmiechającsię
nieznacznie,choćwjejoczachkryłsięsmutek.
–Notak–odparłemkrótko.
Galeria,zktórąwspółpracowałaEla,zajmowałasię
główniesprzedażąobrazóworazorganizacjąwernisaży.
Mojążonęfascynowałoludzkiespojrzenieioczy,które
dominowaływjejpracach.Kiedyś,podczasnaszych