Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wciążkuca.Niepostrzeżeniesięgnąłwięcdokieszenibluzyiwy-
ciągnąłzniejnóżzdługimostrzem,apóźniejcichoruszył
przedsiebie.
–Nodobra,możemysięstądzabierać–oświadczyłstając
przedstarszymArabem,akiedytenwstałiodwróciłsięchcąc
wejśćdosamochodu,mężczyznabłyskawicznymciosemzato-
piłdługieostrzewjegonerce.Ciosbyłidealny.Arabnawetnie
zdążyłjęknąćizwaliłsięniczymkłodanakamienistąziemię.
Zdążyłjeszczepomyśleć,żedługożyłitobyłajegoostatnia
świadomamyśl.
–NaAllacha!–krzyknąłjegotowarzysz,nieświadom,co
sięstało.–Cocijest?!Marik!Cosięstało?
Schyliłsięprzerażonynadmartwymjużciałemkuzyna.Nic
ztegonierozumiał.Przecieżjeszczeprzedmomentembyłżywy!
–NaAllacha!–jęczał.–Cojapowiemwdomu?Copowiem?
MłodyArabwciążklęczałnadciałemkuzynalamentując.
Wtedycudzoziemiecbezchwiliwahaniapodszedłdoniegood
tyłu,złapałgopoprzezchustęzawłosy,odciągnąłgłowęwtył
imocnym,wprawnymcięciempoderżnąłnieszczęśnikowigar-
dło.Arabzacharczałniczymkońiwydałostatnietchnieniepa-
dającprostonaswojegotowarzysza.
–Taktojest,gdysięjestchytrymnakasę–wysapałcudzo-
ziemiec,wciągającciaładosamochodu.Nieplanowałdwóch
morderstw,najwyżejjedno.AlestaryArabuparłsię,żesamnie
pojedzie.Terazprzynajmniejmatowarzystwo,pomyślałznie-
chęciąplanującjednocześnie,żezwłokizakopiekilkakilome-
trówdalej.
11