Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
Szpital
TelefonnabiurkudetektywaMarkaKonarskiego,dzwoniłzmałymiprze-
rwamioddobrychdwudziestuminut.Właścicielwspomnianegotelefonu,
oczywiścieniemógłodebraćpołączenia,ponieważodprzeszłopółgodziny
przebywałwtoalecieKomisariatuMiejskiegowŁodziiwcalesięnieśpie-
szył,abywracaćdopracy.Wkońcuwyszedł.Niewysoki,chuderlawymęż-
czyznakołoczterdziestki.Lekkospoconynatwarzy,otrząsnąłdłoniezwody.
Jezu,Marek.IleTymożeszsrać?-Skomentowałkolegasiedzącyprzy
biurkuobok.-Twójtelefonnapierdalawkółko.Jużmniegłowaodtegoboli.
SpokojnieChudy-uspokoiłgoKonarski,udając,żeklepiekolegępo
plecach,awrzeczywistości,wycierającwniegoręcezresztekwody.-Ina-
czej,żyłkapęknieciwdupieztychnerwów.Oddychajgłębokoirozkoszuj
siętympięknymdniem.-Parsknąłzszyderczymuśmiechem,odwracając
głowęwstronęuchylonychdrzwitoalety.
Japierdole!-Chudy,westchnąłgłęboko.
Wyjąłpospieszniezeswojejtorbyaktualnewydaniegazetkizpromo-
cjamijednegozdyskontów.Następnie,krzywiącsięzniesmakiem,zaczął
nerwowowymachiwaćniątak,jakbychciałodgonićnatrętnąmuchę.
5