Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Następnegodniawżółwińskimdworkupojawilisię
kolejnigoście,którychnikttambynajmniejniezapraszał.
Równieżwmundurach,tylkotebyływdużolepszym
gatunku.Nagłowachmielicharakterystyczneczapki
zgranatowymdenkiemiczerwonymotokiem.Takie
okryciagłowynosilifunkcjonariuszeNKWDLudowego
KomisariatuSprawWewnętrznych(
NarodnyjKomissariat
WnutriennychDieł
),centralnegoorganuwładz
bezpieczeństwawsowieckiejRosji.Głośnymwaleniem
wdrzwiobudziliipostawilinarównenogiwszystkich
mieszkańców.
Dowódca,wstopniumajora,miałstalowoszarewłosy
itwarzoostrychrysach,przywodzącąnamyślmaskę
wyciosanątępąsiekierązpniakasękategodrzewa.
Ossendowski!warknąłkrótkowstronęwłaściciela
dworu,panaHenrykaWitaczka,zaktórymwświetlekilku
pospieszniezapalonychwsalonieświeczgromadzilisię
pozostalilokatorzy.
CoOssendowski?zapytał,silącsięnaspokój
Witaczek.
Gdziejest?
Wgrobie.Powaszemuwmogile.
Jaktowmogile?syknąłenkawudzista.Żartujesz?
AnimiwgłowieżartyzapewniłpanHenryk.
Poprostuumarł,ijuż.
Kiedy?
No…Będziejużtydzieńalbonawetdwa.
Towkońcuile?zdenerwowałsięenkawudzista.
Tydzieńczydwa?Nieumieszliczyć?