Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
MarcinOrlikRW2010
KSIĘGASTUDENCKA
-Och,kiedyśprzyszłotukilkutakichichcieli,żebymsobieposzła,alepo
pięciuminutachsięstądwyczołgali.Nosilitezdjęciawportfelach,teraztomoje
trofea.Niemielisiłyzemnąrozmawiać,wyobrażaciesobie?-Uśmiechnęłasię
paskudnie.
-Absolutniesobietegoniewyobrażamy-powiedziałPolon,nonszalancko
popijającherbatę.
Radek,któryledwotrzymałsięrzeczywistości,spojrzałnaPolonazpodziwem.
Nibywiedział,żePolonodpadajakoostatninaimprezach,aleniespodziewałsię
wnimtakichpokładówenergii.Szybkodolałsobienapojuenergetycznegodo
herbatyiwypiłjednymhaustem.Szturchnąłwspółlokatorawumówionysposób,
dająctymsamymsygnał,żemajużdość.Polonnatychmiastdopiłswojąherbatę.
-Cóż,byłonambardzomiłoizchęciąodwiedzimypaniąjeszczeraz
-powiedział.-Czymożemyprzyjśćpojutrze?
-Ależoczywiście,zapraszam-odparłasąsiadkaiuśmiechnęłasięzłowrogo.
-Odprowadzęwasdodrzwi.
Dopierokiedyopuścilimieszkanie,Radekpoczułsięlepiej.„Odterazżadna
pełnazakuwanianocprzedegzaminemmnienieprzerazi”-pomyślał.Spojrzałna
Polona,nadaltryskającegoenergią.
-Jaktytorobisz?-zapytałwspółlokatora.
-Jakrobięco?-niezrozumiałPolon
-Jakudałocisięniezemdleć,gdymówiłaobolącychstawach?Jamam
wrażenie,żewtedymisięfilmurwał...
-Nowtedybyłokiepsko.Aleprzynajmniejpoznaliśmywrogaimożemy
rozpocząćdziałaniawojenne.
-Przyszedłcidogłowyjakiśpomysł?-zapytałRadek,zataczającsięze
zmęczenia.Białemyszkiprowadziłygoposchodach,aprzygrywająceimna
23