Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Żejakładna,tosięczepiają,powiadasz?No,tospokojnagłowa,ciebiesięniktnie
czepnie...Azresztą,bzdurypleciesz!No,boczemusięwobectegoAnkiSochackiejnie
czepiają?Onateżładna.Więcczemu?Boniemająoco!
Odsunąłemsię,żebyniepomyśleli,żepodsłuchuję.Tymbardziej,żeprzecież
zupełniemnietowszystkonieinteresowało.Alepotemnalekcjiprzypomniałemsobienagle,
coWikarekpowiedziałoAnce.Onaładna?Nigdybymichybanieprzyszłodogłowy,że
Ankamożesiękomuśwydawaćładna.ChoćbynawettylkotakiemuWikarkowi.
sięobejrzałem,takzupełnienagle,bezzastanowienia.Iwtejsamejchwilimocno
tegopożałowałem.Ankaspostrzegła,żepatrzęnaniąiuśmiechnęłasię.Alemnietenjej
uśmiechodrazuprzypomniał:nwszędziepełnotychtwoichrąkinóg...cosiętakgapisz...
wstrętnypająk!”Odwróciłemgłowę,byłemwściekły.NawetnienaSochacką,bocóżbymiz
tegoprzyszło.Nasiebie.
Postanowiłem,żebędęsięstarałwogóleniesłuchać,oczymwklasierozmawiają.Co
mnieobchodząichplotkiiichsprawy.Byletylkodalimiświętyspokój.
Przychodziłemranotużprzeddzwonkiem,zawszemiałemwteczcejakąśksiążkę,
którączytałempotemprzezwszystkiepauzy,iwychodziłemostatni,starającsięuniknąć
tłokuwszatni.Żebymócsiedziećpodczaspauzywklasie,samsięzgłaszałem,żechcębyć
dyżurnym.Wkońcuwszyscysięprzyzwyczaili,żetylkojanimjestem,inawetbyli
zadowoleni.Bojedyniewmłodszychklasachkażdychcepodlewaćkwiatki,otwieraćoknai
myćtablicę.Unasjużniktnatoniemiałochoty.WięcakuratrobotadlaPająka,nacośsię
przynajmniejwreszcieprzydał.
Itakmijałyszkolnedni.Ciąglebyłonasdwóch:jaintendrugi”,Pająk.Chybatylko
wieczorami,kiedyjużusypiałemipowolizacierałasięgranicamiędzytym,cojestatym,co
chciałbym,żebybyłochybatylkowtedybrałemgóręnadPająkiem.Widziałemgo
wyraźnie,takjakwidząmnieoniwklasie:mizernego,nieciekawegoPająka,któregoniktnie
lubi,nawetjasam,choćjajedenznamgonaprawdę.
Aledlacałejklasymydwajbyliśmyjednymitymsamym.Bodlanichwszystkich
byłemprzecieżtylkoPająkiemijużnikiminnym.Dawnozapomnieli,jakmiwłaściwiena
imię.
Dziwnetowszystko,wstajeczłowiekranozłóżkajakcodzień,złościsię,żejużtak
późno,uwijasiępomieszkaniuimyślitylko,czyzdążyzjeśćśniadanie,czybardzozimnona
dworzeiżebyczegośniezapomnieć,żebysięniespóźnić.Animudogłowynieprzyjdzie,że
właśnietegodniawydarzysięcośnaprawdęważnego.
Wpadłemdoklasywostatniejchwili,tużzamnąwszedłnauczyciel.Rozejrzałemsię
szybko:najbliższewolnemiejscebyłokołoAndrzejaKosińskiego.Nielubiłemgo,alekogo
jawłaściwielubiłem?Więcnienamyślającsięusiadłemwjegoławce.
Uważaj,Pająk...–syknąłzezłością.–Skorojużtumusiszsiedzieć,toprzynajmniej
niekop!
Kosińskisiedziałjakośwławcedziwniennaukos”,mocnowsuniętywławkę,z
nogamiwyprostowanymi.
Nowespodnienarciarskie,nnorwegi”,bardzoskie...wyjaśnił.Niechcę
wypchaćkolan.Usiądźnasamymbrzegu.Chudyjesteś,tosięzmieścisz.Niccisięnie
stanie...
Oczywiścieusłuchałemgo.nGodzinęwytrzymamchoćbyinasamymbrzegu.Ana
przerwieprzeniosęsięgdzieindziej”pomyślałem.
GdzieśwpołowielekcjimatematykwyrwałKosińskiegodotablicy.Ucieszyłemsię,
bomogłemwygodniejusiąść.Kosińskiemuzadaniejakzwyklezupełnieniechciałodaćsię
rozwiązać,więcbyłanadzieja,żedośćdługoprzytejtablicypostoi.
Wpewnymmomenciektośztyłustuknąłmnielekkowramięipodałjakąśkartkę.
Listodkobiety,odbieraj!szepnął.
5