Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
imnieteżzaczynałobyćprzyjemnie.Poruszałsięszybciejiszybciej.
Schylałsięnademnąicałowałgorąco,jęczącrazemzemną.
Dobrzeci,suko?pytał,posuwającmnieagresywniej
iściskajączagardło.
Przygryzłamwargę,bomiałamochotękrzyknąć.
Otak,jestemblisko.Pieprzmnieledwowyjęczałam
iusłyszałamjegookrzyk.Zmarszczyłbrwi,aoczyrobiłysięcoraz
większe,zamknąłjezcałychsiłikrzyknął:
Dochodzę,mała,dochodzę.Okurwa!
Gdyzobaczyłam,jakmudobrze,ipoczułam,jakjegopenissię
powiększawmoimtyłku,ogarnęłamniefalaciepłarozchodzącegosię
odkroczapokoniuszkipalców.Zkażdymjegopchnięciemdoznanie
byłosilniejszeisilniejsze,odpłynęłam.Niemogłamsięporuszyć.
Wbijałampaznokciewjegoplecyiprzygryzłamjegobark,żeby
stłumićokrzyk,jakiwyrywałmisięzgardła.Onniepotrafiłnadtym
zapanowaćiwrozkoszywykrzykiwałnagłosmojeimię.Wkońcu
padłnamniebezwładnie.
Gdytakleżeliśmywbezruchu,usłyszeliśmygłos,wktórymbyło
słychaćpretensję:
Aja?
Johnzczołgałsięzemnieiprzeczesałpalcamiwłosy.Patrzył
namniezleniwymuśmiechem,potemspojrzałnaniąipowiedział:
Mogęcięjeszczeszturchnąć,alenajpierwmusiszzrobić
czekoladowegoloda.
Jawybuchnęłamśmiechem,aonazebrałaciuchyiwyszła
obrażona,rzucającnadowidzenia:
Kretyn!
Ipocowkurwiłeś?Będzieszsamszukałnastępnej
powiedziałam,zakładającsukienkę.
Kochanieszepnąłmidoucha,zapinającmisuwaknie
potrzebujęnastępnej.Tylkotysięliczysz.
Przeszyłmniechłód.Jegoostatniesłowawywołaływemnie
konwulsje.Rzuciłamsiębiegiemdołazienkiizaczęłamwymiotować.
Angelico,wszystkowporządku?szedłwmojąstronę,aja
zatrzasnęłamprzednimdrzwi,poktórychosunęłamsięnapodłogę.
Zatkałamdłoniąusta,któremimowolnieotwierałysiędokrzyku.
Wciążsłyszałamwmojejgłowie:Tylkotysiędlamnieliczysz,moja
maleńka.Zasłoniłamrękamiuszy,jakbytengłosdochodziłzzewnątrz,
zacisnęłampowieki.
Jesteśtam?Angelico?!Otwórz,bowyważędrzwi!