Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zapóźnoprzerwałjej.Wjegooczachwidziałapogardę
izłość.Wtymmomenciezgasłaostatniaiskierkanadziei:zmieniłasię
wpopiół,zupełniejakpięknabiaławillanadjeziorem.
Proszę!Proszę,niezostawiajmnie!Wjejgłosiesłychaćbyło
panikę.Chciałaczołgaćsięwjegostronęibłagaćowybaczenie.
Chciałaprzysiąc,żezrobidlaniegowszystko.Leczonbezsłowa
odwróciłsięiodszedł.Zostałasamazmężczyznami,którzynieznali
litości.Panicznystrachsparaliżowałjejciało.Zamrugałaihisterycznie
potrząsnęłagłową.Nie!Niechcetuumierać!Niewtejciemnejalejce,
cuchnącejmoczemiśmieciami!
Zwyzwolonąprzezstrachsiłąbroniłasięrozpaczliwie,rozdając
kopniakiiciosy.Lecznadaremnie.Mężczyźniprzycisnęliwkońcu
doziemiibrutalniewykręcilijejręcenaplecy.Poczułaukłucie.Po
chwiliniemogłasięruszyć,aobrazprzedjejoczymazacząłsię
rozmywać.Czuła,żezdzierajązniejubranie.Leżałateraznaga
ibezbronna.Gdzieściągnęli.Przezkilkasekundmiędzywysokimi
ścianamikamienicwidziałafragmentczarnegonocnegonieba
imigotliwegwiazdy.Potemotoczyłaciemność,wktórącoraz
głębiejsięzapadała.Przezchwilęmiaławrażenie,żeunosisię
wpowietrzu,leczwnastępnymmomenciebrutalnyupadekpozbawił
oddechu.Byłatrochęzaskoczona,żeumieraniejesttakproste!
Gwałtownieusiadła.Sercewaliłojejjakoszalałeidopieropokilku
sekundachuświadomiłasobie,żewłaśniesięobudziła.Koszmar,który
dręczyłodmiesięcy,nigdyjeszczeniebyłtakrealny.Inigdynie
śniłagodokońca.Roztrzęsionaprzycisnęłaramionadopiersiiwciszy
czekała,żebymięśniewkońcusięrozluźniły,aciałoprzestałodrżeć
zzimna.Przezzakratowaneoknodopokojuwpadałoświatłoulicznych
latarni.Jakdługojeszczebędzietubezpieczna?Opadłanaplecy,
przewróciłasięnabokischowałatwarzwpoduszce.Zaczęłaszlochać,
bowiedziała,żetenstrachnigdysięnieskończy.