Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Maciepięćminut,żebyspakowaćmanatkiizabraćsięstądgdzie
pieprzrośnie!krzyknąłdoekipydrwali.Jednakżadenzmężczyzn
niedrgnął.Wtedyzłożyłsiędostrzału,wycelowałwpiłęwdłoniach
jednegoznichipociągnąłzaspust.Rozległsięhuk.Dopiero
wostatnimmomencieLudwigHirtreiterpoderwałlufęwgórętak,że
pociskprzemknąłmetrnadgłowąsparaliżowanegostrachemrobotnika.
Kilkasekundpanowałacałkowitacisza,adrwalewpatrywalisię
wniegozniedowierzaniem.Wkońcu,nałebnaszyję,rzucilisiędo
ucieczki.
Jategotakniezostawię!Popamiętapanto!krzyczał
brygadzista,umykajączasamochody.Wzywampolicję!
Róbpan,cosiężywniepodoba!LudwigHirtreiterskinął
tylkogłowąizarzuciłstrzelbęnaramię.Niktniebędziedzwoniłna
policję,bowtensposóbdonieślibysaminasiebie.Załganiprzestępcy.
Niewielebrakowało,auwierzyłbywgorącezapewnienia.Żadne
drzewoniezostanieścięte,zanimniezostanązatwierdzonewszystkie
decyzje,zarzekalisięjeszczewpiątek.Aprzecieżjużwtedymusieli
zlecićkarczowanielasuwyspecjalizowanejfirmie.Poczekał,
ostatniaciężarówkawyjedziezpolany,ahałassilnikówznikniegdzieś
pośróddrzew.Wtedyoparłstrzelbęopieńizabrałsięzazwijanie
taśmyzagradzającejdostępdopolanki.Niktniemaprawaścinaćtu
drzew.Ionotozadba.Byłgotówdowalki.
PIAKIRCHHOFFstałaprzytaśmociąguzbagażami.Wchwilikiedy
sięgnęłaposwojąwalizkę,rozdzwoniłsiętelefonwjejtorebce.Przez
kilkasekundniepotrafiłaskojarzyć,cotozadźwięk,imusiałoupłynąć
trochęczasu,zanimzorientowałasię,żetokomórka,którąwłączyła
chwilępolądowaniu.Przeztrzycudownetygodnieniktdoniejnie
dzwonił,więctelefonwnaturalnysposóbwypadłzlistyprzedmiotów
niezbędnychdocodziennegożycia.Jaknarazie,jejbagażmiałwciąż
daleko
większe
znaczenie
niż
odebranie
połączenia.
Walizki
Christophaprzyjechałyzaraznasamympoczątku,aonsamstałjuż
przywyjściuzestrefyodbiorubagażu.Piamiałazamiarzarazdoniego
dołączyć.Niestety,niemalkwadransmusiałaczekaćnaswojerzeczy,
bowalizkipasażerówlotunumerLH729zSzanghajupojawiałysięna
taśmiewdenerwującychodstępachibardzonierównomiernie.
Dopierokiedyszaraplastikowaskorupanakółkachstanęła
bezpieczniekołoniej,sięgnęładotorebkiipoomackuznalazła
komórkę.Głośnikiwhalibagażowejcochwilęryczałyjakimiś
komunikatami,aktośbrutalnieuderzyłwózkiemwłydkęinie