Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
♥Rozdział2♥
Ewakuacjalotniskanieprzebiegłatakszybko,jakbym
tegooczekiwała.Biorącpoduwagę,jakimieliśmydzień,
ludzibyłoznaczniewięcejniżzwykle.Rozdzieliliśmysię
nagrupy,byprzeszukaćcałelotnisko.Bagażezostały
powtórnieprześwietlone,psywęszyływewszystkich
kątach,obsługazostałaprzesłuchana,ataśmyzochrony
zabranejakopotencjalnydowód.
Rozmyślającintensywnie,nawetniezauważyłam,
żepodszedłdomnieCole.
–Niczegonieznaleźliśmy–oznajmiłoczywistość.
–Tobyłozaproste,niechodziłomuolotnisko.Coś
przeoczyliśmywtejwiadomości.
Wyjęłamtelefonzkieszenispodniisprawdziłam
godzinę.Niebawemczekałamniekolejnaprzesyłka.Było
paręminutpodwunastej,ajaczułamsiębezradna.
–Powinnyśmywracać,przeanalizowaćtojeszczeraz.
MożeSusancośznalazłaibędziewstanienampomóc.
Coleskinąłgłową,wyciągnąłwmoimkierunkukluczyki,
mówiąc,żebymwsiadaładoauta,aondaznaćekipie,
żesięzbieramy.
Opadłamtyłkiemnasiedzenie,oparłamgłowę
ozagłówek,zastanawiającsię,gdzienaszKupidynmógł
schowaćciało.
Niemazbrodnidoskonałych,onwkońcumusiwpaść.
Podejrzewałamwcześniejkogośodnas,bozachowujesię